Facet do faceta mówi przy piwku:
- Moja żona to mówi... i mówi... i mówi...
- A o czym ona tak mówi?
- Tego nie mówi.
Identyczny problem ma pis. Ci także nie wiedzą o czym mówią. Na szczęście dla nich ich elektorat i tak nie rozumie niczego co słyszy i koło się zamyka.
Równoległy świat pislandii żyłby sobie zapewne spokojnie gdzieś w odległej galaktyce, a rząd rozdawałby tępej tłuszczy pieniądze jako bonusy za wysłuchiwanie swoich bredni i dopieszczanie własnego ego. Nikt nie przejmowałby się skąd owa forsa się bierze, bo wiadomo, że od rządu, a jeżeli ktoś chce coś dostać, to na kolana i morda w kubeł.
Tak by zapewne było.
Na szczęście jeszcze nie jest.
Chwilowo jest tak...
Cały elektorat pis przypomina rozmowę bardzo starego małżeństwie leżącego w łóżku.
On
- Pamiętasz jak ja mam na imię?
Ona
- A na kiedy jest ci to potrzebne?
Sami "rządzący" zaś to wielka i gorejąca rana zamiast mózgów.
Przykłady?
Weźmy taką Krystynę...
Pani Krystyno, że tak delikatnie zacznę, niejaki Fryderyk Chopin, muzyk, urodził się w roku 1810, a zmarł trzydzieści dziewięć lat później. Nawet średnio wyedukowany orangutan dojdzie natychmiast do wniosku, że Chopin jednak żył.
Ja rozumiem, że pani poziom intelektualny dalece odbiega nawet od naczelnych, ale wypadałoby wiedzieć, że aby pani zdanie posiadało jakikolwiek sens, należałoby dodać okolicznik "dzisiaj". Inaczej jest ono pozbawione elementarnej logiki.
Nie jestem aż tak naiwny, aby spodziewać się od pani, osoby podobnie tępej i niedouczonej choćby jej grama.
Proponuję, przed pani nieuniknioną śmiercią, ograniczyć spożywanie tłuszczów nasyconych. Te nienasycone także pani wyraźnie szkodzą.
I znów przypomniał mi się dowcip...
Przepraszam.
Lasem idzie kobieta o urodzie Sobeckiej i spotyka zboczeńca. Takiego kompletnego, bo inny zwiałby na widok jej postury i twarzy, takiej z gatunku: "mówią wieki", na koniec świata. Ale nie on. Dlatego piszę: kompletny. Podchodzi bliżej i mówi:
- Pani... taka sama... w środku lasu...
- Nie boję się, bo wilków tu nie ma, a seks to nawet lubię.
Ależ się zbrzydziłem!
Kryśka użalała się onegdaj, że pewnego razu otoczyła ją na ulicy grupa zwyrodnialców krzyczących do jej kształtnych uszątek, że jest... wiecie kim i dlaczego... po którym to wydarzeniu dwa dni bolał ją jej pusty sagan.
Widać echo zaatakowało jej banię i miotało się w te i wewte jak muchy w wychodku.
Pewnie był się rozpłakał nad jej marnym żywotem, ale przypomniałem sobie mój stary wpis, który brzmiał jakoś tak...
Zapewne nie tylko ja odnoszę wrażenie, że pislamabad to organizacja i skupisko największych nieudaczników w historii ludzkości. Takich najbardziej pazernych i głupich, których każda inicjatywa jest spektakularną porażką, a ich wypowiedzi wywołują, w cywilizowanym świecie, jedynie niesmak i zażenowanie.
Duduś pojechał do USA oddać Trumpowi 125 miliardów złotych na zakup jakiegoś amerykańskiego gówna do strzelania i nawet nie dostał krzesła do podpisania umowy.
Mało nie zwróciłem śniadania po zobaczeniu fotki z dumnym Trumpem i karykaturalnego uśmiechu Jędrusia stojącego grzecznie obok.
Wybaczcie, ale do kurwy nędzy...
Nawet Gomułkę świat darzył większym szacunkiem niż tego kmiota. Dramat!
Jedźmy dalej...
Krzywousty... (jakież to trafne określenie!), znany pod ksywą "Premier" jeździ po kraju autobusem i pierdoli przedwyborcze głupoty zamiast rządzić.
Jego podwładni poznikali. Posłowie pis nie mają pojęcia o co ich pytająi jak odpowiadać, bo nie dostali wytycznych.
A nad tym wszystkim czuwa zramolały cysorz. Doktor nie znający żadnego języka obcego, srający w pampersa właściciel kota, otoczony wianuszkiem ochroniarzy wynajętych za sto tysięcy złotych miesięcznie. Z emeryturą sięgającą osiemdziesięciu tysięcy rocznie nie licząc dochodów z bycia posłem. Z wrednym ryjem bezzębnego socjopaty, na widok którego mam ochotę kupić CKM i strzelać.
A do tego wszystkiego mamy polski kościół.
Bandę utuczonych knurów opętanych mamoną. Cmentarne hieny pasące się na nieszczęściu zwykłych ludzi, sączące jad przeciw wszystkim, którzy ośmielają się protestować.
Wierzcie mi... Wielokrotnie życie nauczyło mnie starej zasady, która mówi, że jeśli masz miękkie serce, to musisz mieć twardą dupę.
Poczułem to na swojej dupie wiele razy, bo jestem naiwny.
Naukę mam z tego taką, że na więcej się już nie zgodzę.
I żaden parszywy oszust i półanalfabeta z pisu nie przekona mnie do żadnej swojej teorii.
Wisienką na tym torcie z odchodów jest niejaki Wilkos z Kielc, o którym traktował mój ostatni wpis.
Nie wiem jak bardzo musiałbym skurwić swój mózg, aby zacząć popierać debili, oszustów i kompletnych pojebów z pislamu.
Żywię nadzieję, że nie jestem w tym osamotniony.
Wywalmy to ścierwo w najbliższych wyborach, bo nie będziemy mogli spojrzeć na siebie niedługo w lustrze.
KONS TY TUC JA!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz