sobota, 22 września 2018

Kornel i jego wyborcy

Nie posądzam Krzywoustego Starego o złą wolę. On promuje elektorat, który jest mu najbliższy.
Urna, trumna, trumna, urna i heja do przodu.
Zapewne w zaświatach jego zmarli pobratymcy zacierają  z radości swoje kościste dłonie, że wciąż mają wpływ na świat doczesny. Dając nowe prawa umarlakom pis tworzy nową jakość w prawodawstwie ogólnoświatowym.
Na szczęście ja, po mojej nieuniknionej śmierci... tu strzelę fragment mojego nienapisanego jeszcze testamentu..., odcinam się od doczesności i mam głęboko w dupie wszystko to się później wydarzy.
A każdą urnę wyborczą, którą napotkam w piekle, gdzie, wedle katolickich guseł niewątpliwie trafię, będę olewał swoim trupim moczem.
Zawsze zdumiewa mnie szał ledwo żyjących pierdzieli, dla których pozostawienie choćby cząstki zapachu własnego moczu na jakimś drzewie jest priorytetem.
Gówno mnie obchodzi co stanie się z moim truchłem, a żonka już wie, że trzeba mnie spalić, a resztki wysypać do kibla i spuścić wodę.
Nasze życie jest warte tyle, co zrobimy żyjąc.
Po jaką cholerę wydawać na świeczki?
Jeżeli ktoś, za życia, był cokolwiek wart i został w pamięci żyjących, to wystarczy.
Mnie świeczki potrzebne nie będą. Jeżeli Wam, to zróbcie sobie dobrze.
Stary myśli inaczej. Zagania umarlaków do popierania ledwo żyjących.
Proponuję mu porobić sobie z nimi zdjęcia na bilbordy z hasłem:

- Zmarł w 2006, a mimo to mnie popiera! Jestem zajebisty!

Surrealizmem dzisiejszej Polski Salvador Dali byłby zachwycony.
Ja nie jestem.
Po duecie Jarek z Leszkiem nadeszła kolej na Morawieckich.
Jeden i drugi jest wystarczająco debilny, aby mniemać, że ich pokrzywione mordy są komuś potrzebne do szczęścia, a ich megalomania przydatna.
Nie są!
To tylko choroba psychiczna.

I to było moje słowo na niedzielę.
Darek


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz