niedziela, 23 września 2018

Żaryn czyli polskie drogi

Za przeproszeniem poseł (A fuj!) Żaryn obwieścił wszem i wobec, że drogi są, ale jakby ich nie było. Dopiero drogi, które będą, ale wcale ich nie musi być, będą tymi właściwymi drogami, które będą!
Chyba wyjaśniłem to raz na zawsze!
No!
I proszę mi tu nie pierdzielić, że poseł Żaryn jest kompletnym idiotą, bo wszyscy o tym doskonale wiedzą oprócz posła Żaryna.
Muszę to teraz napisać!

Jak mnie te podłe chamy z Platformy i PSL skrzywdziły tymi swoimi drogami, których właściwie nie ma, to normalny horror.
Zawsze jak jadę na grzybki to jest tak...
Wypadam z Łodzi na drogę szybkiego ruchu, której w zasadzie nie ma. Krew ludzkiej krzywdy dalej zlewa się po niej wodospadami, a permanentne łamanie prawa sprawia, że czasem muszę zwolnić do setki, aby utrzymać trakcję na połamanym zakręcie. Przed Łaskiem stoi zwodniczy znak informujący, że na Łask to trza w lewo, ale droga prowadzi na ślimak w prawo. Niech Was bóg broni tam skręcać, bo wypadniecie na drogę, która jest i prowadzi do Łasku. Lepiej pojechać prosto drogą, której nie ma ciut dalej, aby dojechać do Łasku.
Ma to dwie zalety.
Możemy porzucać kurwami za jazdę 140 na godzinę, co jest niebezpieczne i dojechać szybciej do Łasku, co jest z kolei bez sensu, bo Łask nam nigdzie nie spierdoli choćbyśmy leźli tam na kolanach, tyłem dookoła Europy, przez Fatimę, Korfu, Czernobyl i, za przeproszeniem, Kłajpedę.
W międzyczasie klimat się zmienił, ale znów mamy wczesną jesień i grzybki za Łaskiem powypychały ściółkę w oczekiwaniu na mojego noża.
Zwykle, wchodząc do lasu, krzyczę na nie żeby zlazły się do kupy, bo od dziecka nie lubię bawić się w chowanego, ale france nie chcą.
Załóżmy jednak, że mój bagażnik wypełnił się już grzybami po brzegi i wracamy.
Hola, hola! Nie tak łatwo!
Powrót do Łodzi jest niemniej okrutny, bo lecimy autostradą, której nie ma i nagle widzimy znak z napisem: Łódź w prawo. Ale to nie jest w prawo, bo to kolejny ślimak i właściwie to skręcamy w lewo na inną autostradę, której także i oczywiście nie ma. Krew wymordowanych pracowników od budowy autostrad zalewa przednią szybę i kilka bocznych.
Nie skręcajcie na nią, bo wjedziecie do Łodzi od dupy strony.
To bardzo trudny odcinek. Nigdzie nie można nawet się odlać, bo kible miały już być, ale właściwie to ich jeszcze nie ma.

Panie pośle (A Fuj!) Żaryn...
Rozumiem, że pańskie cotygodniowe wycieczki do Rydzyka odbywają się bitymi drogami przez las. I słusznie! Autostrady, których nie ma, nie są dla Żarynów. Są dla prostych ludzi jadących na grzybki, których, kurwa, też nie ma.
Bowiem nawet w środku najgęstszego lasu każdy zaskroniec już wie, że jak jedzie Żaryn, to zaraża swoją głupotą wszystko między autostradami, których nie ma.

We czwartek jadę na grzyby. Chroń mnie panie boże!


Uwaga! Żaryn myśli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz