To taka nasza kobieta pracująca z Czterdziestolatka.
Teraz już wiemy, że był także, jako dziecko, wywożony do lasu.
No to ja pamiętam!
Także wywiozłem do lasu swojego syna.
Ba!
Wywiozłem go nawet za granicę, w góry, nad morze. Sporo razy wywoziłem go na Mazury i Warmię.
W razie gdyby Łukasz rzucił się w politykę, to właśnie dostał kawał martyrologii....
Bity raczej nie był, ale kto to może, po tylu latach, udowodnić?
Zapewne, pod garniturami, Mateo jest cały w esbeckich bliznach, a świetnie wycelowany liść, skrzywił mu uśmiech na wieczność.
Podobnie rzecz się ma ze świętym Patrykiem.
To niebywale... wręcz zadziwiająco wykształcone monstrum inteligencji, sądząc po krzywym pysku, także brało łupnia po lasach. Niebawem o tym powie sam, bo wybory na pasem.
Chwilowo zaczął się chwalić skończonym kursem w Barcelonie. A wiecie kto ten kurs zorganizował?
Krajowa Szkoła Administracji Publicznej im. Lecha Kaczyńskiego.
Jedźmy dalej autostradą dostaw najwybitniejszych umysłów z krzyża zdjętych.
Zacznę od fraszki Sztaudyngera.
- "Z taką nogą, z takim pyskiem,
Stu cnót mogła być siedliskiem"
Zapamiętajcie!
To "Dama Zakonu Grobu Bożego w Jerozolimie".
Jak bardzo muszę zweryfikować moje standardy dotyczące dam?
Teraz mój ulubieniec: Stasiek Kogut, senator!
To dopiero mózg!
Absolwent Studium Zawodowego w Grybowie. O lat związany z kolejnictwem.
- "To agonia polskiej kolei. - rzecze Kogut... - Jeżeli najlepszy dotąd przewoźnik, PKP Cargo, ma straty prawie 200 mln zł, a dotychczas odnotowywał zyski nawet do 2 mld zł, to ja pytam, co to oznacza i komu na tym zależy? Jak Cargo ma konkurować ze spółkami prywatnymi, jeżeli dwukrotnie więcej bierze za przewóz towarów?"
Pierwszego konia wybrał na senatora Kaligula, drugiego my. Historia zatoczyła kółeczko.
Koniec wieńczy dzieło.
Moim dzisiejszym końcem jest Jarosław.
Opiszę go tak...
To poseł na sejm I, III, IV, V, VI, VII i VIII kadencji.
7 x 4 = 28
Dwadzieścia osiem lat, pół mojego życia, nasz kraj płaci niemałe przecież pieniądze, aby ta gnida mogła mnie wkurwiać.
Może już wystarczy?
Znów sięgnę do Sztaudyngera, aby, słowem mistrza, zobrazować w miarę delikatny sposób to, co ja zmieściłbym w dwóch słowach.
- "Ludzie mali nie cierpią swojej skali".
- "Najkrótsze nóżki mają kłamstwa i kaczuszki".
I ostatnie...
- "Nim język puścisz w taniec, załóż na mordę kaganiec".
Ponieważ zbliża się sobotnia północ, a ja zrobiłem sobie drinka, po którym zawsze wstrząsają mną poetyckie wzloty, pozwolę sobie, dodać jeszcze jeden wierszyk, który właśnie spłynął na mnie niczy pył piroplastyczny na Pompeje.
Gdyby ze wszystkich na świecie małp
Zrobić jedną małpę nad małpy,
Taką małpę, że ten co chciałby
Spojrzeć na nią choć jeden raz
Musiałby patrzyć przez cały czas.
I gdyby ta małpa była ministrem
Od edukacji na przykład
I byłaby taka cholernie kurewska
To jakby mogła mieć na nazwisko?
Proszę dokończyć -
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz