sobota, 9 sierpnia 2014

Ach te peptydy!

Zawsze bawiła mnie nowomowa. Przeróżne zawody mają swój język, skróty myślowe i takie tam, inne, dziwaczne powiedzonka, właściwe tylko dla swojej branży. Wyśmiewam się z tego czasem, bo wolę jednak język zbliżony do literackiego. Wczoraj jakiś gość z kręgu poławiaczy ryb na Bałtyku, przekonywał w radio, że oto w naszym morzu pływa, choć rzadko, świeży dorsz. Ponieważ jednak zapotrzebowanie na świeżego dorsza jest spore, a każdy rybak i wędkarz chciałby złapać świeżego dorsza - złapać świeżego dorsza nie jest łatwo. I to jest prawda.
Bo tak na mój głupi łeb...
Jeśli w Bałtyku pływa ostatni świeży dorsz, a codziennie polują na niego tabuny morderców, to ja, na jego miejscu, spieprzałbym co sił w płetwach na wschód, bądź zachód, na akweny przyległe, w celu przydybania przystojnej dorszycy. W celach prokreacyjnych chociażby.
Nam zostaną połowy dorsza wędzonego, gotowanego, bądź z grilla, bo rozumiem, że i takie nasi rybacy wyławiają w czasami. Dla przypomnienia. Dorsz wyglądał tak:




Ten przedostatni głupek złakomił się na przynętę i wyglądał już tak:




By po chwili zamienić się w dorsza w pierzynce...




...co dla takiego smoka, który go złowił, wydaje się być przegryzką pod pierwszą lufę.
Z drugiej strony... Jak to upojnie brzmi: ...w pierzynce! Gdyby tak w pierzynce była np. jakaś Kasia... Kulinarnych skojarzeń miałbym o wiele mniej, a ciuchranie się po spienionych falach zalanej północy naszego kraju byłoby ze wszech miar niewskazane, a wręcz niegrzeczne.  
Wracając do meritum...
W morzach zwykle pływają ryby, nie ryba, raczej żywe niż świeże, i nikt nie połamie sobie języka używając liczby mnogiej. Dbajmy o nasz język ojczysty, bo ten akurat, jest jeden. A my zaśmiecamy go w sposób wręcz obrzydliwy. Udając snobów silimy się na bycie oryginalnym, mądrzejszym i bardziej wykształconym od innych. Po co? 
No, ale jeżeli już... to proszę bardzo... To też będzie po Polsku...

"Struktura i funkcje genu dusky-like z organizmu Drosophila melanogaster i innych genów kodujących peptydy z domeną ZP w procesie morfogenezy wierzchnich struktur komórkowych"
Niby słowa znajome, ale gdzież nam do zrozumienia!!!
Wiecie co to za bełkot? 
Tytuł pracy magisterskiej syna. 
Stawiam kolację każdemu, kto to powtórzy. 
A on o tym napisał małą książkę...
Jestem pod wrażeniem!
Jutro dalej zwiedzamy wybrzeże Toskanię od struktur glebopodobnych w górę. Wiedząc dokładnie, że granica pomiędzy peptydem a białkiem nie jest dokładnie sprecyzowana i rozróżnienie jest oparte na masie cząsteczkowej klasyfikowanego związku, możemy się w spokoju uwalić na plaży, albo zakopać się w piasku po uszy i podglądać plażowiczki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz