środa, 27 sierpnia 2014

Wielka Panda w natarciu

Jakoś przed rokiem zaproszono nas z żoną na firmową imprezę w okolice Krakowa. Muszę przyznać, że jej rozmach robił wrażenie, a firma znakomicie odnajduje się w naszej rzeczywistości i dopieszcza gości w sposób budzący zazdrość w niejednym z imprezowiczów. Wśród zapoznanych ludzi był jeden z pracowników owej firmy, którego, po przyjęciu nadmiernej ilości napojów wyskokowych, naszło na zwierzenia. Okazało się, że jest on namiętnym fanem niejakiej Moniki Brodki i okrąża Polskę wraz z nią nucąc jej pieśni na fali nadciągającego orgazmu.
Zawsze zazdrościłem ludziom tego typu uwielbienia dla osób całkowicie sobie nieznanych. Z tej Moniki bowiem żadna Lopezica, nogi jej nie kończą się w okolicach szyi, a biust cierpi na atrofię. Jej głos nie zapewnia nam pięciu oktaw doznań i raczej nie zaśpiewa "Con te Partiro" w duecie z Bocellim. Ma jednak swoich nałogowych fanów. Ten jeden, którego poznałem, był wprawdzie w stanie całkowitego upojenia alkoholem, ale właśnie ów stan zapewnia maksymalną dozę prawdomówności i wierzę w jego najszczersze intencje.
Od dziś także i ja mam swojego idola. Jest nim członek PiS. Wabi się Krzysztof Szczerski i jest potencjalnym kandydatem na urząd Ministra Spraw Zagranicznych Najjaśniejszej.
Dlaczego?
Bo powiedział on w radio mniej więcej tak:
"Jestem zachwycony, że nareszcie jestem w większości tej części Polaków, którzy nie popierają rządów Platformy."
Jakby bycie przeciw Tuskowi oznaczało popieranie PiS!
Obrzydliwe kłamstwo, które lansują lizodupy ojca Rydzyka.
Nie chce mi się tego nawet komentować, bo uwłacza to mojej godności..
Zakłamanie oszołomów wylizujących jądra Kaczora (wciąż żyje...), jeśli w ogóle je ma, przyprawia mnie o sraczkę.
Także nie popieram Tuska, ale nie dołączam do koalicji z Pislamistami próbującymi wepchnąć mnie w ich gównianą wojnę z Platformą.
Panie Szczerski, idolu ty mój i guru... Wbij Pan sobie w ten zamulony łeb wiadomość, że poczynania Pislamistów budzą we mnie głęboki wstręt i braknie Panu życia aby nawet zbliżyć się ze swoimi poglądami do moich. A wasze idee stawiania łuków triumfalnych są tak żałosne, że nawet pawiany spadają z drzew ze śmiechu słysząc podobne idiotyzmy.
Jeszcze chwila, a Kaczor przywoła do życia Piłsudskiego, który zabierze go na swoją Kasztankę, aby przejechać triumfalnie pod kolejnym plagiatem demokracji.
PiS kojarzy mi się dzisiaj jedynie z chińską Pandą, która, pozorując ciążę, przez miesiąc dostawała ulubione słodkie bułeczki. Mam nadzieję, że my okażemy się mądrzejsi i nie damy zwieść się zakłamanej swołoczy z podgatunku szkodliwych półmózgów. A jeśli tak się stanie, to ja poproszę o azyl w Tajlandii. Mimo, że jedzą tam na obiad krewetki w sosie z ośmiornic.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz