czwartek, 21 sierpnia 2014

O tym, jak to barany dorabiają się złotych cielców...

Wyobraźmy sobie, że Tusk zapowie dziś pogodę zamiast Kreta i powie, mniej więcej, tak:
"Na szczęście końca lata nie widać. Wprawdzie ogromne upały nam już nam nie grożą, ale śmiało możemy cieszyć się temperaturami powyżej dwudziestu kilku stopni. Ciśnienie także nie będzie nam dokuczać, wiatr słaby lub umiarkowany, wiejący z południa, ochłodzi pobyt plażowiczom nad Bałtykiem, w którym temperatura wody stale się podnosi."
A teraz pomyślmy co odpowiedziałyby różne partie polityczne na spicz Pana Premiera...
Na początek wysłannicy Pislandii:
- Premier Tusk jak zwykle mija się z prawdą po raz kolejny udowadniając jak nieudolnym rządem kieruje i jak mało wie o naszym kraju. Wszak my, od samego rana twierdziliśmy, że będzie padać i co? Nie mamy racji? Prezes Kaczyński już podjął działania w celu powołania sejmowej komisji do spraw oszukiwania społeczeństwa w temacie pogoda. Działania Pana Premiera destabilizują coraz wyraźniej i tak już tragiczną sytuację polskiej gospodarki. I co to znaczy: "powyżej dwudziestu kilku stopni"? To może być przecież nawet trzydzieści! Nie możemy pozwolić sobie na taki szantaż! Tragedia smoleńska nauczyła nas uważnego przyglądania się pogodzie, która często jest wynikiem manipulacji sił zbliżonych do Moskwy.
A teraz SLD i ironiczna mina Millera, który mówi:
- Premierzy wszystkich krajów - łączcie się!
Ocena koalicyjnych buraków wydobytych dynamitem z pól mazowieckich wyglądałaby pewnie jakoś tak:
- PSL nie będzie komentować niewielkiej pomyłki w tak błahej sprawie. Są dziś ważniejsze sprawy dla Polski. Przekopanie gabinetów naszych posłów było nierozważnym aktem napaści, a konsekwencje tych działań będziemy odczuwać wiele najbliższych lat, bo pozostawione otwarte okno w pomieszczeniu posła Burego zniszczyło setki dokumentów. My jednak, mając jedynie na względzie dobro Polski, nie myślimy o wyjściu z koalicji.
Czas na Palikota...
- Należy wykorzystać chwilowe załamanie się pogody na zbiór papryki i przerobienie jej na dobrze znaną na świecie "Paprykówkę" To wódka podnosząca doznania posła Grodzkiej o połowę. Drugą zapewnia, potrzebująca stałego nawilżania, uprawa marihuany.
Dość, bo zaczyna mnie to już denerwować!
Wiem, że przesadzam, ale właśnie tak robi się politykę w naszym kraiku. Temat obojętny - odpowiedzi zawsze takie same.
Jeszcze jedno mnie zdumiewa.
Zawsze prawica była tubą dla bogatych przemysłowców i obszarników. Dziś płacze nad losem robotników, za wszelką cenę chce poprawiać losy małorolnych z kielecczyzny i roztkliwia się nad nieszczęściem czternastoletniej ciężarnej z Supraśla. Za to SLD brata się z milionerami wyjmując kamyczki z opon ich Bentleyów. To pokręcenie pojęć jest u nas tak naturalne, że tylko patrzeć jak byki zaczną się cielić a samoloty latać na wstecznym.
Dobranoc Państwu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz