wtorek, 15 maja 2018

Jak to jest w niebie

Muszę co pewien czas przejechać się po klerze. Tak dla zdrowotności. Ponieważ dawno o nich nie pisałem, moja zdrowotność zaczyna podupadać.
No to do roboty!

Dwa tysiące lat wmawiania ludziom niebiańskich nagród po śmierci zaowocowało cholernie ziemskim rajem dla kleru. Pewnie dlatego ich wiedza o sprawach niebiańskich jest tak dogłębna, że zorganizowali oni sobie raj na długo przed śmiercią i na co dzień.
Kasę im znoszą, podatków nie płacą i nikt ich z niczego nie rozlicza. Fajnie mają, co?
A co dają w zamian?
Dają Wam niebo, czyli coś, czego nikt nigdy nie widział, skąd nikt nie wrócił i o czym nie bąknął ani słowa. Widocznie wszystkim jest tam tak dobrze, że mają w dupie cały nasz ziemski padół i wszystkich Was razem wziętych.
Widać po śmierci stajemy się tak szczęśliwi, że przestają nam być potrzebne inne uczucia prócz nieokiełznanego szczęścia.

Powiedzcie mi tak szczerze...
Czy waszym marzeniem po śmierci jest niekończąca się nigdy rozmowa z waszym ojcem? Czy może jesteście fanami wirtuozów grających na harfie? A jeżeli nawet, to jakie oni grają kawałki? Coś znanego z Presleya albo Beatlesów? Kto w niebie pisze muzykę?
Mniemam, że raczej wszyscy, i tak samo genialną. Skoro więc każdy może być tam Chopinem i Mozartem, to po jakie licho słuchać jeszcze Beethovena?
Jednego dnia możesz być Leonardem z Vinci, drugiego Szekspirem, trzeciego Dodą.
Dlaczego mam wierzyć w boga skoro i tak pójdę do nieba? Jak pójdę i go tam spotkam, to pewnie uwierzę.
Po cholerę tu i ówdzie pojawia się jakiś niebiański wysłannik, który nie zachwala cudowności życia po śmierci tylko zaraz zaczyna bredzić o zbliżających się nieszczęściach na ziemi? To tak dla przypomnienia rocznicy objawień fatimskich...
Ten cały bełkot do czego ma niby zmierzać? I tak nie zmienimy przecież przyszłości więc po kuta nam wiadomość o kolejnej wojnie? Że niby czego mamy się bać? Że zginiemy i pójdziemy do nieba? To ten z nieba nas tam chce czy nie chce? Skoro i tak ma w planach wywołać wojnę, to po cholerę do niej dąży?
I jak to jest z tą naszą wolną wolą?
Mamy tę wolą wolę czy nie? On nas ostrzega przed byciem złym? Jak nie będziemy źli, to wojny nie będzie? Przecież to bóg ją zaplanował, bo dał nam wolną wolę i wiedział jak to się skończy. Jeżeli zaś wiedział jak to się skończy to po co ta cała nauka i czemu ma ona służyć? Pozabijamy się, pójdziemy do nieba i będziemy szczęśliwi! Będziemy słuchać niebiańskich harf, fruwać z aniołkami i pisać filozoficzne rozprawy o naszej szczęśliwości. Ale dla kogo, skoro wszyscy piszą o tym samym? Rozmowy i dyskusje opierają się na różnicy poglądów, a nie na permanentym wyjadaniu sobie z dziubków.
- Ach! Jaki ja jestem szczęśliwy!
- Ach! I ja też!
- Ach! Jacyśmy wszyscy szczęśliwy!
- I my też!

Tę pierdoloną górę szczęścia obserwuję na niektórych twarzach. Jaka szkoda, że są to twarze wyłącznie tych, na widok których łapią mnie wymioty.
Największą karą byłoby wysłanie mnie do nieba.
Ludzie nie mają tendencji do życia w nieustającej harmonii ze wszystkimi, bo, wcześniej czy później, zaczęliby nienawidzić, zazdrościć, mścić się i knuć przeciw sobie.  

Ale nie tam! Tam wszyscy są jednakowo mądrzy, mają to samo zdanie na każdy temat i takie same kryteria oceny wszystkiego.
Zaczyna trafiać mnie szlag od tej szczęśliwości.
Wyobraźcie sobie, że wstępujecie do nieba, a za progiem wita Was Krystyna, Mazurkówna, końska morda i Hitler pod rękę ze Stalinem. To komu pierwszemu jebnęlibyście z liścia?
I cała idea nieba idzie w tak zwane pizdu! 
Zaczynam chyba jednak rozumieć komu ona potrzebna...
Złodziej ma się w nim poczuć bezkarnie, mordercy niewinni, a idioci geniuszami,

Tylko gdzie w tym panteonie cudowności ma być miejsce dla braci Kaczyńskich?
Może dla nich zrobią jakieś bardziej wypasione niebo w imię orwellowskiej doktryny:
- Wszystkie zwierzęta są sobie równe, ale niektóre są równiejsze. 
A może wystarczy zostać kapłanami? Po cholerę czekać do śmierci?
Oni nie czekają.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz