poniedziałek, 7 maja 2018

Przemówienie

Szanowny panie pośle, szanowny panie senatorze, panie wojewodo, wielce szanowny ojcze Tadeuszu, ojcze Kazimierzu, ojcze Zdzisławie, ojcze Gerwazy, Protazy i szereg innych, ale jakże  wielce szanownych ojców, których dzieci stoją tu, po mojej prawicy i część z nich jest ruda... - Niech będzie pochwalony ojciec Jarosław!

Dzikie tłumy w tle:
- Amen!

Witam zgromadzonych mieszkańców tej wsi i okolicznych miasteczek; setek miast i metropolii otaczających tę wieś i inne wsie do niej podobne, bo pewnie jest także na sali ktoś, kto nie mieszka w tej wsi, ale gdzieś obok.
Bardzo dziękuję za niezwykle liczne przybycie całego koła gospodyń wiejskich, a jednocześnie kółka różańcowego wraz ze swoimi babciami; i ostatniego z żyjących żołnierzy wyklętych tej wsi, ogniomistrza Wolfganga, ksywa Mocart. Niech Żyje!

- Amen

Na to spotkanie... dziękuję, że zechcieliście poświęcić swój cenny czas... zarzucając haftowanie najnowszej generacji, klimatyzowanego ornatu dla tego, że się tak nieskromnie wyrażę, kapucyna, Antoniego Pacyfika Dydycza i przybiegliście to tej wspaniale odrestaurowanej remizy stojącej w samym sercu tej uroczej wioski!
To poniedziałkowe popołudnie na to, aby spotkać się ze MNĄ... nawet nie wiedziałem... powiedział mi to właśnie pan wice sołtys, że jest to w tej wsi pierwsza wizyta głowy państwa od czasu, kiedy w roku 1922 był tu marszałek Piłsudski. Wprawdzie zatrzymała go tu wówczas jedynie natrętna sraczka, a przecież wszyscy wiemy, że marszałkowi nie wypada srać w lesie. Dla pocieszenia dodam, że ów wychodek istnieje do dzisiaj i każdy może tam zajrzeć i postarać się wywąchać jego kupę. To wielki zaszczyt.
Także i ja walnąłem tam dzisiaj stożka. Ale nie myślcie sobie, że wszedłem tam tylko po to! Korzystając z chwili samotności, zacząłem się uczyć. Bo ja się ciągle uczę. W samolocie się uczę, w aucie się uczę... Nawet na kiblu się uczę.
Niezmiernie się cieszę, że mogę być dziś z Państwem, w tej odrodzonej Rzeczypospolitej i tej znów suwerennej, znów Niepodległej...
...i mogę się z wami spotkać w tej nowoczesnej, pięknej, wspaniałej, powiedziałbym wręcz: powalającej architektonicznie, swoim urokiem, remizie strażackiej. Z jej niezwykłą akustyką i tym żarem, który aż parzy Mnie w dupę!

Nie... Wice sołtys właśnie mi powiedział, że remiza się pali!
No to spierdalam!

P.s.
Limuzyna prezydencka...
- Te! Romaszewska! To o czym ja miałem dziś mówić?
- Jak zwykle, o sobie i konstytucji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz