piątek, 18 maja 2018

Kler, zakupy i wniebowstąpienie

Dziś znów będzie o kościele katolickim, ale zacznę z zupełnie innej beczki. Od zakupów.
To niezwykle ciekawy temat z socjologicznego punktu widzenia, a ja socjologię bardzo cenię.
Podglądałem wczoraj pewną niewiastę wypakowującą w Biedronce swoje zakupy. Była młoda, niebrzydka, ale potwornie otyła.
Czekaliśmy bezczynnie, bo kobieta przy kasie bezskutecznie próbowała wygrzebać z foliowej torebki jakiejś starowinki cholerne kilkanaście groszy i zablokowała kasę. Kolejka za mną wciąż rosła, klienci robili się wściekli, zaś tęga niewiasta przede mną, z powolnością przypisaną ludziom z wielką nadwagą, wypakowywała na taśmociąg zakupy.
Jej prawej dłoni nie ozdabiała obrączka, mniemam przeto, że były to zakupy tylko dla niej.
I cóż kupiła?
Solidny kawał mięcha, nieodzowne dwa litry Coli, worek pyrów, jakieś sery, pewnie z kilo słodyczy wszelakiej maści, wielką cukinię i wagon rzeczy, których nie pamiętam, ale sobie przypomnę.
Aby zaś podnieść podupadającą samoocenę, na przesuwającym się pasie gumy znalazło się piętnaście deko koktajlowych pomidorków i naciowy seler.

Jak się to ma do socjologii, kościoła i seksu?

Ma się otóż bardzo!
Bo klechy to taka klika, która mówi ciemnocie tak:
- Będziecie zbawieni (mięcho), pójdziecie do nieba (cola), to my jesteśmy waszymi pasterzami (kilo słodyczy), a jeżeli macie wątpliwości, to czekają na was piekielne męki (worek pyrów).
- Macie jednak szansę! (kawał sera) i zaufajcie bogu (miętowa guma do żucia).

Przerwę na chwilę...

Wychodziłem kiedyś z domu, gdy zadzwonił telefon. Pędzę więc przez chałupę, podnoszę słuchawkę i mówię:
- Słucham?
- Czy to pan profesor?
- Nie.
- To czemuś się, baranie, nie uczył?

Po pierwszej fali wkurwienia zacząłem się śmiać.
- No faktycznie! Gdybym był profesorem, to gość po drugiej stronie drutu wyszedłby na idiotę, a jego kawał byłby gówno wart. 

Tak działają batmani. Pytają nas:
- Zgrzeszyłeś?
A my odpowiadamy:
- Zgrzeszyłem!
A może należałoby odpowiedzieć:
- Nie zgrzeszyłem!
I co mogliby nam wówczas zrobić?

Otyła dziewczyna z Biedronki grzeszy na okrągło swoim obżarstwem, ale dla spokojności duszy zjada koktajlowe pomidorki, które przegryza selerem. I sumienie ma krystalicznie czyste, bo zjadła coś zdrowego. 
To takie odpuszczenie sobie grzechów.
A może zamiast selera lepsze byłoby lustro?
Proponuję stanąć przed czymś takim, popatrzyć we własne oczy i dopiero wtedy zadać pytanie:
- Zgrzeszyłeś?

Nie znoszę trzymać się zasad! Nie znaczy to, że nie wiem co to moralność.
Ale chciałbym kiedyś zadzwonić do kogoś i spytać:
- Czy ma pan kurze nóżki?
- Mam.
- A czy ma pan skrzydełka?
- Mam.
- A ma pan świński ryj?
- Także mam!
- To musi pan cholernie śmiesznie wyglądać!

Czy ja napisałem, że będzie także o seksie?
Następnym razem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz