Nie chciałem zatytułować tego posta "Zapach Krystyny" z obawy o Wasze ukochane laptopy i telefony, które niechybnie byłyby narażone na obrzyganie. Nie ukrywam, że martwię się także o siebie i mój własny sprzęt... jakkolwiek by to nie miało zabrzmieć.
Osoba, którą od tej chwili będę nazywał K.P., jest przedstawicielką wymierającego rodu osobników, których określamy nazwą: "Pierdoli jak baba pod kościołem", przy czym jest to określenie używane dziś jedynie przez dżentelmenów.
Pod rządami pisu schamieliśmy bowiem do cna i choćby tylko za to należy się tej bandzie bezwarunkowa eksmisja na bruk o drugiej w nocy mroźnego stycznia na boso i z gołą dupą.
Wszelkie skojarzenia z niemieckimi obozami zagłady są bezpodstawne, bo długa historia odnotowała wiele tysięcy podobnych przypadków i dopiero dwudziesty wiek doprowadził ten proceder do perfekcji.
K.P. wpełzła ostatnio do gmachu sejmu i poczuła woń. To nowe doznania dla nosa K.P., choć wydawało mi się dotychczas, że organ powonienia jest, w jej przypadku, umiejscowiony na rozdwojonym końcu języka (a fuj!) owej persony z wachlarzem. Cholera zresztą ją wie, czym ów wszechogarniający sejmowy smród, wspomniana żmija wyczuła. Ale wyczuła.
I nie omieszkała zawiadomić o swoim odkryciu opinii publicznej, że oto...
Budynek parlamentu za kilka dni należy zapewne wyburzyć, ziemię zaorać, zdezynfekować, odkwasić, zderatyzować, zdezynsekować i odbudować na nowo tak, aby doczesne szczątki świątobliwego ciała K.P. ośmieliły się tam wwlec celem wpierdolenia czternastu hamburgerów i popicia ich dietetyczną colą.
Bo o linię trzeba dbać!
Powiem szczerze...
Nie ma i nie będzie na świecie nigdy nikogo, kto budziłby we mnie tak straszliwą odrazę jak ta troglodytka, o której obiecałem sobie nigdy nie napisać już ani słowa.
Ale nie mogę! Cholera! No, nie mogę!
Chyba mnie rozumiecie...
Ciekaw jestem po co ona tam poszła?
Sorki... Pojechała taksówką.
Czyżby należała do sejmowej komisji do spraw badania zapachów w oborach sprawdzając... (tu będzie mój neologizm) nosoleptycznie... wpływ aerozoli atmosferycznych PM 2,5 na długość życia kaczorów?
Wyobraźcie sobie teraz, że jesteście w grupie protestujących od 38 dni rodziców dorosłych dzieci niepełnosprawnych i macie w swoich telefonach kalkulatory...
K.P. wydała na taksówki 52 tysiące złotych...
52000 podzielone przez 500 złotych miesięcznie na dziecko to ile? To 104 na rok.
Ochrona Kaczyńskiego kosztuje sto tysięcy miesięcznie...
100000 podzielone przez 500, razy dwanaście miesięcy? 2400
Jeden ochroniarz zarabia miesięcznie pięć tysięcy na rękę. Pomnóżmy ich przez ilość posłów pisu i dodajmy koszty samochodów, kierowców i paliwa...
235 posłów razy 5 tysięcy za ochronę i drugie tyle na resztę...
To 2 350 000...
Podzielmy to teraz przez 500 na jednego niepełnosprawnego...
4700...
Trzy minuty mojej wyliczanki na poziomie trzeciej klasy podstawówki i już znalazłem 7204 miesięczne wypłaty po 500 złotych.
Budżet na mosty Morawieckiego to 5 miliardów, czyli kolejne dziesięć milionów wypłat po 500 złotych.
I mamy 10 007 204 wypłat na cierpiące od urodzenia dzieci. Dziesięć milionów wypłat!
A gdzie strzelnice?
Po jakiego chuja niepełnosprawnym strzelnice!
Chyba jedynie po to, aby mogły, z wysokości swojego wózka, skutecznie odstrzelić piętnastego hamburgera spod ust (a fuj!), tej przeklętej czarownicy.
Nie oskarżam K.P. o bycie idiotką.
Ona nią, po prostu, jest!
Proponuję ogólnonarodową zrzutkę na wielki flakon Channel 5, dla Krychy. Mam nadzieję, że w powodzi najznamienitszego zapachu w historii świata, przestanie wreszcie cuchnąć.
A zamiast wachlarza, proponuję stanąć jej za startującym Boeingiem 777
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz