sobota, 7 lipca 2018

Lato, lato wszędzie...

Nie każcie mi dziś pisać o polityce, bo jest za gorąco żebym chciał się denerwować. Nabazgrzę dziś o naszych narodowych przywarach.
A to taki ciekawy temat...
No to lecimy z koksem...
Nie jestem wielkim ekspertem w tych sprawach i, aby coś mądrego napisać, sięgnąłem do internetowych annałów. Otworzyłem pierwszą stronę i przeczytałem:
- Uważam, że Polacy mają wiele przywarów.
No i ch..j mi opadł.
Przestałem szukać dalszych przywarów. 
Właściwie to powinien być koniec mojego wpisu, ale ja nie poddaję się tak łatwo. Poszukam naszych przywarów korzystając z przywarów własnych. A jest ci u mnie takowych przywarów dostatek!
Jestem złodziej, wandal i alkoholik. Jestem totalnie nietolerancyjny dupkiem, który na widok murzyna ostrzy maczetę. Niemców i Żydów toleruję jedynie osiem metrów pod wodą, a cały świat homo wysłałbym na Jowisza. Nieco dalej posłałbym wierzących w matki boskie siedmiu boleści, częstochowskie, fatimskie i kaczyńskie.
Ogólnie rzecz biorąc, najchętniej zaorałbym wszystko, od Bałtyku po Tatry, zeżarł wszystkim wątroby i spierdzielił do Nowej Zelandii.
I wcale nie dlatego, że tam jest ładniej, choć jest, a dlatego, że jedynie tutaj żyje tak gigantyczna ilość kompletnych pojebów, których mam obowiązek tolerować.
A ja jestem prosty prostak, któremu się to, tak najzwyczajniej, kompletnie nie podoba.
Świat jest bowiem zbyt piękny, a nasze życie za krótkie, abym miał się tym całym gównem przejmować.
Zróbcie sobie w to lato wakacje życia.
Walnijcie się na Alaskę pooglądać wieloryby, a potem na Wyspę Wielkanocną. Popływajcie z delfinami na Kubie i powąchajcie wyziewy z wulkanów na Okinawie. Zachwyćcie się Moną Lisą w Paryżu i Dawidem we Florencji.
Kurde! Co ja będę Wam mówił!
Robienie sobie dobrze jaszcze nikomu nie zepsuło
wzroku.
Wbrew opiniom tych, co mają dużo przywarów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz