niedziela, 21 lutego 2016

Po prostu wacek

Zwykle tylko faceci są w posiadaniu pewnego narządu, który, jak żaden inny, ma tyle odniesień do współczesności. Nie wiem dlaczego, bo niczemu ten biedak na to nie zasłużył. Wprost przeciwnie, rzekłbym...
Nie słyszałem dotychczas, aby ktoś chciał obrazić innego epitetami typu: Ty śledziono! Ty wątrobo! Ty esowata okrężnico! Ty ślepy jelicie i wstępująca okrężnico (na cholerę tyle nam tych okrężnic?).
Wszyscy wyżywają się na wacku.
To kompletnie niezrozumiałe, bo prawie sto procent społeczeństwa wynosi z jego posiadania wymierną korzyść, że o przyjemności nie wspomnę. Jego... hmmm... pejoratywna wymowa jest jednak kluczem do sprawy. Ktoś, kto chce kogoś obrazić, natychmiast wyzywa swojego interlokutora od kutasów, a ten zaraz się obraża. Nie rozumiem dlaczego, bo zaręczam, że nigdy nie doświadczył większych przyjemności z racji jego posiadania.
Z niecierpliwością czekam na inne teorie.
Zawsze płynę pod prąd, to mnie inspiruje. Głupole o konformistycznych osobowościach nie są warci zachodu. Przykro mi jednak, że jest ich taka masa; ludzi małych i spolegliwych, bez własnego zdania, wyszukujących w oceanie poglądów jedynie takich, pod którymi mogliby się przylepić i uznać je za własne. I chwalić się odkrywczością...
Będę straszliwie nudny mówiąc, ze najwięcej takich indywiduów spotykam na prawicy. To cholernie znamienne, bo tylko tam myślenie jest grzechem i prowokacją.
Tym, którym to odpowiada nie mam niczego do zaoferowania.
Jednak to właśnie oni najczęściej używają słownika z rynsztoka.
Nie chcę oskarżać ich wszystkich o brak inteligencji, ale o brak kultury już mogę. Sam nią specjalnie nie grzeszę, ale ja robię to całkowicie świadomie. Nie przeraża mnie słowo "kutas" i "okrężnica".
Nie mam pretensji do Hołdysa, że porównał Kaczyńskiego do wacka. I zwisa mi całkowicie jego wykształcenie, do którego tak namiętnie odwołują się jego krytycy. Ilość przechodzonych klas i korytarzy nie ma się bowiem nijak do wiedzy nabytej poza szkołą, a ten ma jej w nadmiarze. I tu natychmiast rodzi się pytanie o tych wykształconych doktorów prawa, bez znajomości podstaw angielskiego. Nie wstyd ci, panie doktorze, Kaczyński, prawa?  Tak zwyczajnie, po ludzku...
Mnie jest za ciebie wstyd. I, jak myślę, wszystkim nieukom, ośmielającym się mieć inne zdanie niż wielki pan doktor...
Kaczyński, i cały PiS, to dla mnie taki rodzaj jelitowej grypy, na którą nie znaleziono jeszcze lekarstwa i możemy jedynie zaleczyć jej objawy. Oby szybko...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz