poniedziałek, 29 lutego 2016

Chińskie prysłowia



Doczytałem się, że Chińczyków jest dziś na świecie miliard trzysta czterdzieści milionów. To sporo. Biorąc pod uwagę potencjał jaki się z tym wiąże - robi się nawet groźnie. Niewielu "białasów" życzyłoby sobie mieć dziś skośnookiego wnuczka pędzonego trzy tysiące lat na ryżu i syczuańskim pieprzu. Nasze uprzedzenia do "czterojajecznej" populacji opierają się jednak, jak to zwykle u nas  bywa, na niewiedzy. To szalenie mądry naród. Gnębiony i poniżany umiał przetrwać kryzysy o jakich nam się nie śniło.
Mam taką własną teorię.
Przyczyniła się do tego filozofia Konfucjusza, który, jak nikt inny, umiał pogodzić skrajne poglądy i stworzyć z nich pewną spójną całość. Nie będę tego teraz wywlekał, bo nie o to mi chodzi.
Szalenie lubię chińskie przysłowia i będę je wplatał w mój dzisiejszy wpis o polityce, niestety...
Nasz nadworny szaleniec, imć Antoś, zaprzągł kolejne zastępy druidów od przepowiadania przyszłości z lotu ptaków i wnętrzności zwierząt, na potrzeby odkłamywania przeszłości. Czarne koszule z IPN rzuciły się jak na to jak sępy, bo przecież muszą jakoś zarobić na tych trzynaście tysięcy etatów. Ale... jak to mówi chińskie przysłowie:

"Jakie pszczoły, taki miód"

Rój ów zakotwiczył się chwilowo z domu Jaruzelskiego; zapewne zrywa teraz parkiet w livingu i kafelki pod sraczem. Z pewnością coś znajdą, a jeśli nie, to zapewne dojdą zaraz do wniosku, że większość tajemnic zabrał ze sobą do grobu. Czeka nas zatem fala ekshumacji i przeglądania trumien. Antoś wszak wie, że:
 
 "Kruki są wszędzie czarne"

Cały pis wyraźnie nie wykopał studni zanim dostał pragnienia i teraz nadrabia zlizywaniem kałużowej brei. Małpy bez ogona, to wciąż tylko małpy.
Wypatrzyłem dziś w internecie uśmiechnięte Szydło. Już zacząłem wątpić w jej możliwości mimiczne. Zmienili jej maskę? Jeśli nawet, to głos pozostał taki sam. Maksymiuk najlepiej by wyśmiał tej jej arie na jedną nutę i stu cymbałów. Ale tym się właśnie różni ta kobieta od Boga, bo on jest nieograniczenie miłosierny, a ona niemiłosiernie ograniczona.
Ja wiem, że prawdziwe słowa nie są piękne, a słowa piękne nie są prawdziwe, ale jeśli nawet próbują naprawić ten nasz tonący statek, to dlaczego, do cholery, na środku rzeki?
Dość już tych chińskich mądrości, bo skośnieją mi oczy.
Rozdali Oscary.
Zwykle jest tak, że filmy je otrzymujące to jakaś porażka. Nie wiem jak to jest w tym roku, ale chyba podobnie. Nie rajcuje mnie di Caprio tarzający się przeręblach i piejący o ogrzewaniu się klimatu. Nie roztkliwiają mnie słowa geja o jego problemach z własną osobowością, nudzą mnie filmy dziejące się na jedenastu metrach kwadratowych. Kolejny klon Mad Maxa okaże zapewne się nędzną popierdułką poprzednich produkcji, a jeżeli najlepsza piosenka jest kolejną melorecytacją łysego murzyna obwieszonego łańcuchami, to idźcie w cholerę. Pociechą jest to, że tamto towarzystwo wzajemnej adoracji musi się jeszcze wiele nauczyć od nas - wybrańców - komentatorów - jaśnie oświeconych - wszechwiedzących... Takich jak Prezes Reduty Dobrego Imienia - Polskiej Ligi Przeciw Zniesławieniom, Maciej tfu! Świrski.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz