wtorek, 1 marca 2016

Tylko koni żal...

Jeździłem trochę konno, jeszcze w liceum. Nie była to pasja, bardziej epizod, ale taki, którego się nie zapomina. Mówiono mi wówczas, że konie to głupie zwierzęta; że nawet jeśli jest wściekły na jeźdźca i zrzuci go z siodła, to zwykłe się zatrzymuje i czeka, aby na niego znowu wsiadł. Tak było. Pomijając te przypadki, kiedy było inaczej. Zbyt mało poznałem koni, aby móc to autorytatywnie potwierdzić. Z pewnością jednak każdy ma swój charakter. Był jeden samobójca, który rozpędził się i walnął głową w ścianę stajni, inny gryzł ludzi, jeszcze inny konie drepczące przed sobą. Jakiś nie cierpiał wchodzić do wody, a inne do niej właziły jak koza w kapustę. Jeden mnie nadepnął i nie chciał zleźć, a inny się na mnie wku... , bo założyłem mu siodło tył na przód.
Jednak każdy z nich różnił się od innego na setki sposobów i nie było wśród jeźdźców aż takiego głąba, któremu udałoby się je pomylić.
W Bogusławicach, w stadzie ogierów, tam gdzie jeździłem... były, a jak mniemam są nadal, same ogiery. Trudno w takim miejscu spiknąć dwa zwierzęta ze sobą w celach prokreacyjnych. A taki koń potrzebuje nie tylko owsa. Mnożąc końskie zachcianki razy sto (bo jakoś tyle ich wówczas tam było...), pojawia się oczywisty problem co z tym zrobić? Raz na jakiś czas przyprowadzał wprawdzie jakiś autochton roznamiętnioną klacz, ale była to kropla w morzu potrzeb. Poza tym było do tej roboty oddelegowanych tylko kilku wybrańców, którzy byli w te klocki najlepsi. I mieli odpowiednie geny. Były to stajniane tajemnice dostępne nielicznym pracownikom. Najodważniejszym spośród nich...
Zapewne mało kto wie jak zachowuje się wyposzczony ogier, który zwęszy przyjemność z kilku kilometrów. Oszczędzę szczegółów, ale z oglądających taki akt studentek filozofii i etnografii dwa dni nie schodziły z policzków rumieńce. Masztalerze też mieli niezły ubaw.
Dążę to tego, że aby znać się na koniach, należy spędzić wśród nich większość życia. Takich zwyczajnych koniach, nie żadnych Arabów po milion dolarów od sztuki.
Szejk z Kataru już zapowiedział, że da pracę zwolnionym z Janowa i Michałowa dyrektorom stadnin.
Nie mam najmniejszego pojęcia jak może wyglądać świat z wnętrza tak zapowietrzonych ideologią łbów, jak te pislandzkie!? Nie odpuszczą nawet koniom!
A może by tak wysłać Pawłowiczównę na sesję do Bogusławic? Jej ponury żywot przybrałby się  następnej nocy w kolory dziś dla niej nieosiągalne.  
Eeeee! Szkoda koni...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz