wtorek, 12 kwietnia 2016

Dwie choroby

Skończę chwilowo rozdział poświęcony naszej ukochanej prawicy.
Lubię się wprawdzie nad nią  pastwić, ale skala moich możliwości jest zbyt skromna, aby doczekać się wreszcie łomotania nad ranem, do moich drzwi, jakiegoś spec-komanda z fioletowymi krzyżami na hełmach.
Skończę także dlatego, że zdiagnozowałem u siebie jedyną chorobę, na którą nikt nigdy nie znajdzie lekarstwa. Zrobiłem to wprawdzie już dawno, ale dopiero dziś odkryłem jej nazwę.
Nazywa się alekoza.
Niedoinformowanych uświadamiam, że objawia się ona genetycznym wstrętem do przyjmowania leków i ma powikłania takie jak: Alekarzoza, Aaptekoza i Asuplementoza.
Wszystkie jej objawy w żadnej mierze, nie przeszkadzają nikomu żyć w dobrym zdrowiu długie lata, czego ja jestem najlepszym przykładem. Gdybym jednak, w najbliższym czasie wyzionął ducha, to przekażę swoje truchło do dogłębnych analiz nad cudem obywania się bez lekarzy dziesiątki lat.
Byłem kiedyś wprawdzie w przychodni... chyba ze cztery razy. Trzykrotnie wyciągnąłem kartę dla teścia, a raz symulowałem ciężkie przeziębienie. Dano mi termometr i nakazano grzecznie siedzieć na korytarzu. Ponieważ jednak jestem stałocieplny, za cholerę nie mogłem tego udowodnić adekwatną temperaturą ścinającą moje białko i masakrującą organizm. Zacząłem więc dyskretnie stukać w termometr, aby zmusić oporną rtęć do poszybowania w górę. I poszybowała. Na 43 stopnie... z przerwą między 39 a 40. Na to nie nabrałby się nawet najgłupszy średniowieczny cyrulik. Cudownie ozdrowiony - uciekłem.
Ponoć Polacy wydają na suplementy około trzech miliardów złotych rocznie. Jesteśmy w światowym czubie lekomanów pożerających każde reklamowane gówno na każdą wyimaginowaną dolegliwość. Spece od wymyślania nieistniejących chorób są wytrwali i pomysłowi. Dowiedzieliśmy się przecież, że kaszel palacza nie jest wynikiem palenia, a przyczyną wielu groźnych chorób, męskie wacki nie napełniają się krwią nie dlatego, że każda waga, na której stanie nasza dozgonna miłość, wyświetla "error", a dlatego, że kaszel palacza... ble, ble ble.
Wsuwajmy suplementy, raczmy nasze kichy całą listą Mendelejewa dla lepszego samopoczucia nie zapominając, że nasze wątroby mają lepszą pamięć od nas i kiedyś się nam same przypomną. Ale i na to znajdą się suplementy.
Najwyższa pora odgrzebać więc zaginione tabletki "z krzyżykiem"; tylko one zapobiegną dziś wykryciu krętka białego po zjedzeniu białej kiełbasy.
I jeszcze jedno...
Trzeba koniecznie bywać w kościele, bo ów krętek jest nieodporny na światło, a na to wiekuiste to już kompletnie.
Bo tak naprawdę, jeżeli już musimy się z czegoś leczyć będąc całkowicie zdrowym, to wyleczmy się ze głupoty. Tylko, że to jest już druga choroba, na którą nikt lekarstwa nie znajdzie.

To prawdziwy krętek...


A to jego współczesna odmiana...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz