Oglądałem dzisiejsze obchody. Dawali na siedmiu programach. W sumie wytrzymałem jakieś siedem sekund. Rozumicie, byłem po pysznym obiedzie, a cierpię na nadwrażliwość jelita grubego.
Zapewne będą bawiuchnać się do późnego wieczora, a na koniec wejdzie On! Krynica mądrości i mokre sny entuzjastów oplatania różańcem niemowląt do trzeciego miesiąca życia płodowego.
Będą o nim mówić, ale on nie będzie; będą czekać, ale on będzie tylko przeżywał; będą się nakręcać, ale jego kamienna twarz nie będzie wyrażała niczego (znaczy normalnie)...
Aż nadejdzie ta chwila, że reflektorów blask oświetli od zewnątrz Little Big Mana, stanie się światłość, a skala połączenia rozpaczy z ekstazą porozpieprza telewizory z mocą zimnej fuzji! Tak się stanie! Howgh!
Nie ryzykujcie zatem uruchamiania swoich pięćdziesięcio calowych perełek dziś, w godzinach wieczornych. Odpowiednia porcja informacji dotrze do Was i tak, bo tylko Hustler problemy smoleńskie ma tam, czym i tak epatuje w godzinach wyłącznie nocnych.
Odbyła się wszakże jedna uroczystość, którą nieopatrznie przeoczyłem. Na szczęście mam, rozpropagowaną już w necie jedną fotkę, z którą należy się podzielić...
Skala tego kiczu bije na głowę całą twórczość Warhola. Sorry. Jego kicz miał często drugie i trzecie dno, ten ma tylko jedno. W jakim chorym mózgu powstał ten projekt? I kto za to zapłacił? Obawiam się, że wszyscy wiemy.
Ale... żeby nie było, że ja tylko o idiotach z prawicy... Moją nową miłością jest niejaka Anna Zawadzka, feministka, z serduszkiem nad uchem. Cóż, skrajność budzi skrajność.
Wracając do samolociku. Z drugiej strony wygląda zapewne jak ten po katastrofie, ale jednocześnie, od tej dobrej, podsyła nam informację, jak to niebezpiecznie latać, stojąc z żoną, w otwartych drzwiach i garniturze. Jakie to szczęście w nieszczęściu, że w samolocie nie było nikogo więcej! Chiba, że o czymś nie wiem...
Oczywiście współczuję rodzinom ofiar katastrofy w Smoleńsku, ale mój szacunek do wydarzenia z każdym rokiem maleje niestety.
Chciałem dziś napisać o rzeczach ważnych takich jak zblenderowane jabłko w mięsnym sosie i makaron z przepiórczych jaj, ale w obliczu katastrofy szóstej rocznicy katastrofy przecież się nie da!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz