niedziela, 21 sierpnia 2016

Hibernatus

Fatalna wiadomość dla bulteriera. Dziś kończą się igrzyska w Rio i dochody z reklam spadną od jutra na pysk. Cieszy mnie to niezmiernie, bo wymuszone oglądanie dwóch programów TVP przypominało mi złapanie trypra po dancingu. Niby potańczę, popiję zimnej wódeczki i się zabawię, ale późniejszy kontakt z lekarzem drugiego kontaktu będzie cholernie wstydliwy. Nie, żebym miał z tym osobiste doświadczenia, ale relacje kolegów są jednoznaczne. Chciałoby się napisać: tryper to syf, ale będzie to nadużycie.
Reżimowi mają jednak już pomysł na uratowanie resztek gwałtownie próchniejącej bulterierowej budy. Zakazują otóż spółkom skarbu państwa reklamować się w telewizjach komercyjnych. Posłuszne ratlerki muszą posłuchać, bo inaczej, prosto z wygodnej kanapy, trafią do schroniska, skąd ich żałosny jazgot nie będzie słyszalny.
Jestem przekonany, że w najbliższej przyszłości ofiar dobrych zmian będzie nam raczej przybywać, bo Jarek coraz jaskrawiej przedzierzga się w totalitarnego psychola. Efekt może być tylko jeden. Opozycja narastająca od wewnątrz.
Starzejący się tyran wieczny przecież nie jest, a jego dzisiejsi  apologeci z wielką łatwością przegryzą jutro tyłek, który dotychczas mogli jedynie wąchać.
Wiem, że to żadne odkrycie... Każda następna dyktatura jest kalką poprzednich. Ta Kaczorkowa tylko to potwierdza.
Korci mnie teraz podrzucić kilka pomysłów na pozbycie się niedoskonałości tej formy sprawowania władzy, ale tego nie zrobię. Z oczywistych względów.
Chociaż....
Jarek, wzorem Disneya, mógłby za kilka lat dać się zamrozić... Dwadzieścia lat hibernacji Jarka zmieniłoby układ polityczny...
Leciwa już dziś profesor Pawłowicz, mieszkałaby od dekady w Tworkach, Antoś całowałby łono Abrahama, profesor Gliński śpiewałby chórki na chmurce, a Sasin wałkował ciasto w knajpie u Chińczyka, pod Londynem.
Prezydentem zostałaby doktor Ogórek prowadząca na krótkiej smyczy żydowskiego premiera - Zandberga. Telewizją kierowałby nieśmiertelny Jerzy Urban.
Gadzinowski mógłby pełnić funkcję ministra bez teki, bo to człek wszechstronnie uzdolniony.
Rozhibernowany Jarek rzuciłby się w wir ratowania kraju, może się ożenił i pyknął z oblubienicą trojaczki korzystając z bezpłatnego in vitro.
Byłoby git tym bardziej, że nie spodziewam się tego dożyć. A gdyby nawet to nie wierzę w hibernację.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz