środa, 10 sierpnia 2016

W kolejce po inteligencję

Wczoraj wieczorem udostępniłem na swoim profilu link, w którym... jakże by inaczej! amerykańscy naukowcy, przekonują swoimi badaniami, że osoby rzucające mięchem i bałaganiarze chodzący spać o świcie, są inteligentniejsi od innych.
Trudno mi zachować obiektywizm...
To badanie zdecydowanie łechce moje ego, bo ja właśnie taki jestem.
Noc jest dla mnie jedyną porą doby, w trakcie której jestem w stanie skupić się nad rzeczą, nad którą, w jakiś tam sposób, pracuję. To tego jest mi potrzebna bezwzględna cisza, a każdy hałas wyzwala we mnie stek obelg pod adresem hałasującego. Nie umiem się skupić przy grającym radiu i nigdy niczego nie znalazłem w miejscu, w którym ktoś zrobił mi ład na swoją modłę. Mój porządek jest dla mojej żonusi kompletnym bajzlem.
Mam po oknem schowek. Mur w tym miejscu ma ponad metr grubości, schowek jest więc głęboki, ma także półtora metra szerokości i dwie półki. To moje królestwo. Miejsce na śrubokręty, gwoździe i setki zbytecznych klamotów, które "kiedyś mogą się przydać..." Jedyne miejsce, w którym do niedawna panował wyłącznie mój porządek. Panował, bo pod moją nieobecność żonusia nakupiła pojemniczków i dwa dni układała śrubki ze śrubkami. Po moim powrocie z dumą pokazała swoje dokonania. Od tego czasu przestałem tam zaglądać. Wprawdzie teraz wszystko wygląda o wiele lepiej, ale nie kocha się sześćsetletnich domów za gipsową gładź na ścianach i łazienkę wyłożoną płytkami firmy Tubądzin.
Na szczęście mam jeszcze bagażnik w aucie...
Wchodząc do galerii Uffizi we Florencji, wdrapujemy się od razu na piętro. Prowadzą tam czterystuletnie marmurowe schody. Rozdeptane i schodzone. Cała klatka schodowa, jak na dzisiejsze standardy, wygląda niczym fawele w Rio.
Za to kocham Włochów; że ani przez myśl im nie przejdzie, aby wygładzać prastare tynki i wymieniać krzywe stopnie. Nie zmienia się doskonałości.
Zapewne większość nowobogackich, oglądając podobne miejsca dostaje sraczki, bo ich fobie wygładzonych ścian są zmorą nawet dla much, które nie mając się jak szczepić z podłożem i latają do głodowej śmierci, bo żaden okruszek nie może spaść na piętnaście warstw podłogowego lakieru. Znam takie przypadki...
Życie w chaosie totalnego porządku jest dla mnie udręką. Nie wystarczy, że łóżko stoi wciąż w tym samym miejscu, a woda najczęściej jest w kranie?
Oczywiście przesadzam, ale nie pojmuję dlaczego tak wielu ludziom, tak usilnie zależy na sprowadzeniu życia do kilku powtarzalnych czynności? Z czego czerpać w nim radość? Ze świadomości, że nasz śrubokręt od siedemnastu lat pokrywa się rdzą w tym samym pudełku?
Połóż go raz w innym miejscu, myślenie o tym gdzie go zostawiłeś rzuci twój mózg na niezbadane tory jego użytkowania.   

Prawie każdy mój wpis traktuje o innych sprawach. Śmiertelnie nudziłoby mnie pisanie wciąż o tym samym. Nie rozumiem ludzi, którzy zakładają na fb swój profil wyłącznie po to, aby publikować zdjęcia swoich kotów z dopiskiem: Dzień Dobry!
I zaraz kończą: Dobranoc Wszystkim!
Jeszcze kwiatuszek albo serduszko...
Zapewne każda para ich majtek ułożona jest kolorystycznie w piramidkę coraz to większych rozmiarów.
Jeśli nie ma się niczego do powiedzenia to po cholerę to w nieskończoność ciągnąć?
Właśnie narobiłem sobie kilka mendli wrogów...
Nie szkodzi.
Ja wiem, że moje za nadto poskręcane DNA ciężko czasem rozsupłać. Przyjmuję do wiadomości, że są tacy, którzy mogą jeść pomidorową kolejnych dwieście dni z podobnym apetytem i... (w tym jestem akurat constans), nie byłbym sobą, gdybym w tym momencie nie przywalił pisowi...
Zapewne niejeden z prawicowych oszołomów już teraz ostrzy sobie zęby, aby objąć schedę po Kaczyńskim.
Proponuję Macierewicza.
Śledząc jego dokonania jestem pewien, że jego mózg to taki sam burdel jaki jeszcze niedawno panował w moim schowku pod oknem. Żony z nowymi pojemnikami mu jednak nie wyślę, bo i tak nie będzie czego w nie wkładać...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz