sobota, 24 września 2016

Dlaczego pis wygrał wybory i ma szansę wygrać kolejne...

Jest późna noc, a mnie pobolewa żołądek i nie mogę zasnąć; ale jest też wreszcie cicho i mogę się lepiej skupić.

Zacznę od narażenia się wielu miłośnikom kotów.
Każdy właściciel takiego czworonoga przysięgnie na wszystkie świętości, że jego kot jest bardzo mądry. Rozumiem to, ale pozwolę się nie zgodzić, bo wszystko zależy od punktu odniesienia. Mądry w stosunku do kogo? Do ludzi? Nie. Do innych kotów? Już bardziej... ale to my, za wszelką cenę, próbujemy odnieść ich "inteligencję" do naszych standardów. Rozmawiamy z nimi, nakazujemy i zakazujemy uważając, że one wszystko rozumieją podczas gdy tak wcale nie jest. Tysiące lat obcowania z ludźmi wykształciły w nich pewne odruchy i zachowania, jest to jednak w dalszym ciągu jedynie zwierzęcy instynkt. Gdyby były rzeczywiście tak mądre nauczyłyby się rozpalać ognisko i zbudowały szkoły. Nie będę tego rozwijał, bo wszyscy wiedzą o co mi chodzi niezależnie od tego, czy się ze mną zgadzają, czy nie.
Niestety... Homo Sapiens (traktuję ten termin jako spore nadużycie), zachowują się podobnie. Wystarczy im micha i dobry pan, który będzie zawsze ponad nimi. Przyjmują to z pokorą łasząc się i przymilając. To tyle w kwestii zwierząt...
Zajmijmy się teraz ich panem.
Przy całym wstręcie jaki żywię do pisu, muszę przyznać, że swoje zwierzątka potrafili wychować! Konsekwentnie bredząc przez całe lata te same idiotyzmy, wyłowili wszystkie jednostki najbardziej podatne na potrzebę posiadania kogoś, kto podstawi im żarcie i uwolni instynkty. Konsekwencje działań pisu są spektakularne, zaś reszta dowiedziała się jednego...
Trzydzieści kilka procent wyborców to żaden Sapiens.
Ok.
Tyle, że to oni są dziś górą co mnie za diabła cieszy.

Wyobraźmy sobie, że pis z Kaczorem to wzburzone jezioro, który do dna przyczepił wszystkich wyborców prawicy w formie pływających po wierzchu boi...
Każdy ruch wody miota nimi na wszystkie strony, ale to tylko przymocowane do dna boje, falują więc bez szansy na wolność. Zresztą wcale takiej nie znają, nie chcą nawet poznać. W jeziorze nie widać już wody, zaś na brzeg docierają rozproszone grupki tych, którym jezioro zablokowało dalszy masz.  
Bezradność wnika w szeregi koczujących, którzy także inteligencją nie grzeszą. Rozpalają ogniska i debatują. Co pewien czas dowódca artylerii każe wystrzelić pocisk, ale to na nic. Nawet nie wpadnie do wody. Brak odpowiedniego dowódcy i ślamazarność reszty dopełniają stan chaosu. Rozmowy ciągną się w nieskończoność...

Dla mnie rozwiązania są trzy.
- Można owe jezioro próbować obejść, ale to strasznie długa droga...
- Można dalej strzelać, ale i armat i kul zdecydowanie za mało...
- Można się także rozpędzić i skoczyć; spróbować przejść bo bojach suchą nogą topiąc po drodze ile się da, siekąc mieczami, czerpiąc z tego radość i satysfakcję.  Moim zdaniem inaczej się dziś nie da.
Drugi brzeg wcale nie jest daleko, tylko brak motywacji i... jaj!
Przypomnijcie sobie pierwsze zwycięstwa Chmielnickiego! Brak dowódców, buta magnatów, kompletny bezwład...
Przypomina Wam to dzisiejsze czasy?
Dlatego chamstwo rządzi!
Dlatego też rzesza zblazowanych intelektualistów, wygładzająca w miękkich fotelach zmarszczki na swoich dupach wyobraża sobie, że zrobi coś "siłom i godnościom osobistom".
Gówno prawda!
Zżyma się na mnie kilka osób abym dał już spokój imć Pęciakowi, z którego drwię, i którego wyszydzam jak mogę. Nie wiem czy mi go jest szkoda i wcale mnie to interesuje. To tylko mała boja na na wzburzonym jeziorze szaleństwa Kaczyńskiego, która służy mi jako podparcie dla kopyt mojego konia. Powiedzmy... kucyka, bo żaden ze mnie trybun ludowy.
Na koniec, jak nigdy, mam prośbę do czytających...
Udostępnijcie mój dzisiejszy wpis.
Jeżeli pozwoli on zwlec z fotela choćby jedną odważniejszą, inteligencką dupę, i zapłodni ją do działania, to moja nieprzespana noc nie pójdzie na marne.









     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz