czwartek, 15 września 2016

Kibole i politycy

Niemal w rok po śmierci Zygmunta II Augusta, ostatniego króla z dynastii Jagiellonów, w kwietniu 1573 roku, zebrał się sejm elekcyjny.
We wsi Kamień, pod Warszawą.
Jak zapewne wszyscy wiedzą, wybrano na nim francuskiego kandydata, Henryka de Valois. Większość wyborców, nie umiejących poprawnie przeczytać tego nazwiska, spolszczyła je zaraz na Walezy i tak już zostało do dziś.
Krótko potem wysłano do Francji okazałą delegację polskiej szlachty. Jakież zdziwienie wywołała ona na francuskim dworze! Okazało się bowiem, że ów zimny kraj na wschodzie Europy nie składa się z samych polarnych niedźwiedzi, a z doskonale wykształconych ludzi, znających język francuski nie gorzej od autochtonów.
Reszta tej historii dorównuje długością panowaniu Henryka. Nie ma co ściemniać, była ona krótka i żałosna, ale zostawiła nam pewną naukę...
Stworzyliśmy w Europie pozytywne wrażenie odnotowane w annałach.
Powiecie: A kogo to teraz, w mordę, obchodzi?
Nie wiem kogo, choć powinno, bo jesteśmy dziś na etapie cofania się przed wiek szesnasty.
Za sprawą polityki pisu.
Już sam fakt, że ich guru (będąc doktorem!), jest kompletnym obcojęzycznym analfabetą, ośmieszającym siebie i kraj na arenie międzynarodowej, jest kpiną!
A zidiociała ksenofobia nie przysporzy nam zwolenników.
Może za wyjątkiem Północnej Korei, bo nawet Orban, po ostatniej rozmowie z Kaczorem powiedział, że spędził sześć wspaniałych godzin w towarzystwie psychopaty i kompletnego debila.
Ciekawe dlaczego nasze media o tym nie mówią...
Przełożę to na język polski.

Wczoraj Legia Warszawa, na oczach kiboli spod znaku faszyzujących apologetów pislandii, dostała żałosny łomot od Borussi Dortmund. W normalnym kraju byliby się grzecznie rozeszli do domów pod czujną opieką odpowiednich służb, ale przecież nie u nas! My, doceniając ich wkład w odbudowę prawej i sprawiedliwej Polski, dajemy im wolną rękę. I co z tego, że ich hasła i zachowanie nie mieszczą się w żadnych europejskich normach? Przydają się Kaczorkowi, a to dla niego jest najważniejsze. Ma głęboko w dupie potencjalne straty, bo dla niego liczą się wyłącznie osiągnięte korzyści i płynący z nich wymierny zysk. Musi pokazać, że dysponuje nie tylko legionami zidiociałych emerytów. Ma też młodszych, przesiąkniętych ideologią wysublimowanej sprawiedliwości wodza; musi także mieć bardziej dosadne formy zastraszania, trzeba przecież jakoś przegonić z ulic KOD i inne szumowiny...
A ta banda wściekłych psów nadaje się do takich celów wręcz idealnie.
Jeszcze raz to przetłumaczę...

Taplamy się w tym naszym bagnie uważając się za pępek świata; przyzwyczajeni do naszych standardów nie wiemy, że można inaczej. Wszystko wychodzi na wierzch w konfrontacji z Europą. Dopiero tam wypada z butów polska słoma. Przepocona brakiem higieny, odrzucająca smrodem i powalająca zaściankowością. Kompletna żenada. Tak samo jest na polskich stadionach. I kto z kogo bierze tu przykład? Z tego co wiem idzie on z góry...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz