czwartek, 22 września 2016

Totalny szowinizm

To wszystko wina kolegi. Wcale bym dzisiaj nie pisał, bo mam lenia, ale on mnie zapłodnił. Wcześniej widocznie zapłodnili też jego...
...ci cholerni naukowcy z Niemiec i Anglii! Całe lata przejadali kolejne granty, zaopatrywali swoje laby w najnowsze mikroskopy, teleskopy i dźwiękoszczelne okna, by wreszcie zorientować się, że oto:

Kobiety mają bardziej rozwinięte mózgi!
I kropka.
Nie wiem od kogo mają bardziej rozwinięte te mózgi, bo o tym naukowcy nie napisali, ale zakładam, że od mężczyzn.

Osobiście sądzę, że badania były powierzchowne i nie dotknęły istoty problemu. Rozmiar nie czyni nikogo lepszym (hmmm... nie ciągnę tego tematu), zaś stopień komplikacji często przeszkadza.

Załóżmy, że na działce rośnie sobie mały krzaczek bzu. Obok niego ktoś posadził takąż tuję, która wprawdzie nie kwitnie w równie spektakularny sposób co bez, i wcale tak zachwycająco nie pachnie, ale, jakby to ująć... zna swoje miejsce w szeregu. Wie jak można się wyróżnić bez anektowania coraz większej przestrzeni, bez siania kolejnego niepotrzebnego badyla, który produkuje następnego, a ten jeszcze trzy inne.
Bo tuja dyskretnie pnie się do góry wiedząc, że to ona będzie całe lata przykuwać uwagę dostojnym wyglądem. Bez zaś, zmieni się w burzę przeszkadzających łyntów, służących przez większość roku za dyskretne miejsce dla tych działkowiczów, którzy przesadzili z ilością wypitego piwa.
Widzicie więc, że "bardziej rozwinięte" nie musi być synonimem jakości, tak jak bardziej rozwinięta przysadka mózgowa... 

Kobiety z bardziej rozwiniętymi mózgami będą chciały mnie teraz przyłapać na braku logiki w moim wywodzie, bo przecież "Bez" to rodzaj męski...
Niedoczekanie wasze!
Pracowałem kiedyś z pewnym gościem, do którego codziennie dzwoniła jego mama. Wcale nie był maminsynkiem...
Ilekroć usłyszał w słuchawce głos mamy mówił: Tu ja!
Zgadnijcie jaką miał ksywę?

Rzeczony "Bez", w odmianie żeńskiej, może nie jest chwastem, ale jego genetyczna potrzeba ogarniania coraz większych przestrzeni jedynie po to, alby raz w roku zakwitnąć, i uschnąć, nie przekonuje mnie jakoś...
Tu pojawia się kolejne pytanie...
Dlaczego natura poskąpiła facetom zaszczytu posiadania bardziej rozwiniętego mózgu?
To trudne pytanie i przydałby się kolejny przykład..

Wchodzę do Biedronki. W alejkach panuje wielopokoleniowy feminizm. Dostrzegam jedynie dwóch facetów chyłkiem przedzierających się na alkohole po dwusetkę "Parkowej"; ale to prostacy i nie ma czego od nich wymagać. Większe, i bardziej rozwinięte mózgi, dostojnie zmagają się z kolejnymi alejkami.
Pech chce, że "na pieczywie", sufit podpiera ogromny słup zwężający przejście, a przede mną kroczą dwa rozwinięte, acz niemłode już mózgi, pchające przepastne kosze. Jeszcze puste.
Dzyń, dzyń! Przystanek pierwszy. Dokładnie przy słupie.
I co by tu kupić? Bagietkę? Nieeee. Bułki? W żadnym razie! Krojony chleb? Może? To takie piękne jak każda kromka wysycha oddzielnie! Ale też nie... raczej pączek, to jest to!
- Jestem za gruba...
Fakt. To akurat da się zauważyć.
Chleb, bułki, bagietka... Chleb, bagietka... Pączek!

Jeszcze nie klnę...
Patrzę z miłością na zamordowane i sztywne ryby w lodówce. Skąd znam ten zapach... 
- Krysiu! Weź sobie pączka!
- Zjadłam rano dwa.
- No, k... wa, smacznego! - życzę szczerze w myślach i czekam.
Dwa rozwinięte mózgi poszybowały wreszcie osiem yardów i znienacka, lotem koszącym, zawinęły w lewo. Być może dlatego, że na wprost była ściana z wędlinami, ale nie wiem...
Przy kolejnym słupie obie się zgięły, wypięły i zastygły. A fuj! Na mnie nie liczcie.
Zapach z lodówki wyraźnie się nasilił...
Potrzeba ominięcia dwóch rozwiniętych mózgów wzrasta w postępie geometrycznym. Uważnie oglądam regały szukając drogi górą, bo moje "Przepraszam" odbija się od wypiętych, acz bardziej rozwiniętych mózgów, i wraca echem.
Pocieszające jest jedynie to, że drogę do kolejnego słupa  oddziela kilka poprzecznych alejek. Oczywiste jest, że tam się zatrzymają.
Zdawałoby się, że mój logiczny wywód za chwilę się potwierdzi, ale nie!
Kryśce zaczyna coś wibrować w torebce i cała Biedronka faluje w rytm Alfa Boys:
- Słoneczny dzień a w tłumie ludzi ona
  Taką dziewczynę mógłbym mocno kochać
  Gdzie mam cię szukać czy wpadniesz w moje dłonie
  Niech ktoś mi powie moje serce całe płonie

- No nie mogę teraz rozmawiać, bo jestem w Biedronce. Tak, Jadzia też. Kupujemy! Nie, nie ma ludzi...
Pewnie, że nie ma, bo wszyscy stoją za wami!
No to chyba mam tyle do powiedzenia w temacie rozwiniętych bardziej mózgów.


Jaka szkoda, że nie idzie do Biedronki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz