środa, 28 września 2016

Najnowsze odkycie w walce z niechcianą ciążą: Skok z szafy.

Muszę w końcu wyrazić swoje zdanie o in vitro.
Skrzętnie omijałem ten temat, bo nienawidzę wypowiadać się o czymś, co służy jedynie za pożywkę dla mas w sezonie ogórkowym. Termin "ogórkowy" nabiera zresztą ostatnio nowych znaczeń...
Z przykrością jednak stwierdzam, że ów sezon z każdym rokiem ulega wydłużeniu, a w trakcie rządów obecnego "establishmentu" panuje właściwie bez przerwy.
Zresztą... czemu się tu dziwić? Taki przeciętny ludź, uczestnik miesięcznic i niedzielnej sumy, nie wykazujący potrzeby dzielenia się przeżyciami wznioślejszymi niż poranna kupa i uciskający berecik, nie potrzebuje wiele, aby wykazać się aktywnością na polu przekonywania wszystkich co do tego, jaki z niego kretyn.
I jak to typowy katol...
Kocha nienawidzić.
Nauczony miłości do bliźniego swego, powtarzający codziennie wykutą na blachę mantrę o PO, KOD i potrzebie skazania na śmierć Tuska; łykający każdą ilość podawanych mu na bieżąco bredni o jego misji zbawcy wszelakich grzeszników, jest klinicznym przykładem, wbijanej kowalskim młotem do pustego łba, ideologii nazizmu.
Chciałbym napisać: przykład idzie z góry, ale będzie to nadinterpretacja. Większość posłów pis nadąża za inteligencją z równą wprawą jak ja za Usainem Boltem na setkę.
I jak tu mogą dziwić ich wystąpieniom w sprawie in vitro!?
Teatr zacofania poparty wrodzoną tępotą, nieuctwem, ślinotokiem na widok sutanny i przekształcania sejmowej mównicy w ambonę, potęguje atmosferę nienawiści wszystkich do wszystkiego. Zauważyliście z pewnością, że każdy prawicowiec przemawia ze wzrokiem skierowanym w lewą stronę sali i odwrotnie?
Jakiekolwiek porozumienie jest więc wykluczone! Wszyscy chcą wojny, a in vitro pracuje jako katalizator.
Ale to tylko kolejny ogórkowy temat. Rozbudzający wprawdzie najniższe instynkty i lotny, ale wciąż tylko zastępczy. Kolejne igrzyska.

Rzecz jasna mam i ja o nim swoje zdanie. O przerywaniu ciąży także, ale ani myślę wpisywać się w ten intelektualny chłam prowadzący w prostej linii do równania się z wrzeszczącym motłochem. Najwstrętniejsze jest jednak to, że na podobne tematy wypowiadają się najczęściej ci, którzy z tysięcy powodów wypowiadać się nie powinni. I znów zostawię tu niedopowiedzenie, bo wszyscy i tak doskonale wiedzą o kogo mi chodzi.

Opublikowałem niedawno, na swoim profilu, parlamentarną wypowiedź ministra finansów Szwajcarii o najnowszych dyrektywach unii w sprawie ilości przypraw na sprzedawanym mięsie.
Biedak!
Prawie popłakał się ze śmiechu cytując nawalonych jedenastą kawą urzędników odpowiedniego resortu. Płakałem razem z nim.
Wsłuchując się w wypowiedzi naszych posłów, powodów do płaczu mam znacznie więcej.
Jaka szkoda, że są to tylko łzy zawodu; że naród umyślił sobie wybrać przedstawicieli o tak skondensowanej głupocie. 

P.s.
Zerknijcie w wolnej chwili na stronę Pro-life.pl.
Kto ich, do ciężkiej cholery, zmusza do życia przeciw własnym wartościom? Ja?
 
 
I wszystko jasne. 
 
 
Co ona urodziła oprócz nienawiści?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz