środa, 24 stycznia 2018

Buźki

Jak niemal każdy facet jestem wzrokowcem. Najpierw widzę - chwilę później oceniam. Wbrew pozorom nie dotyczy to wyłącznie widoku cholerne smakowitych pupeczek niewiast idących przede mną po ulicy.
Te oceniam szybko i nie bez satysfakcji...
Zdając sobie jednak sprawę z tego, że rzadko psu trafia się kiełbasa, wzdycham z rozrzewnieniem i idę dalej.
No co?! Mam przejść na drugą stronę jezdni? A nuż będzie po niej jechał jakiś inny wzrokowiec i też się zagapi?
To już wolę skopać nierówny krawężnik, a nawet zajechać w niego dziobem, ale przeżyć. Najniebezpieczniejsze jest lato. Niemal codziennie ryzykuję wówczas życiem.
Ale co to za życie bez ryzyka?
Ech! rozmarzyłem się trochę...
Chyba przedwczoraj... w piekarni, w której zwykle kupuję pieczywo, śliczna pani spytała mnie co podać?
- Cztery kajzerki poproszę.
- Cztery kasjerki? - zapytała mrugając figlarnie oczkiem?
- Nie te lata... Dziś to najwyżej dwie... I taczkę viagry.
A mówi się, że to kobiety są romantyczne.
Nieprawda! 
Nasz, a przede wszystkim mój romantyzm, oprócz swojej melancholijnej otoczki, ma jednak pewne granice. I kiedy widzę buźki pokroju lorelaj Sobeckiej, Pawłowiczówny, Mazurkówny, albo, nie przymierzając, takie coś jak pyski na opublikowanych niżej fotkach...






... to nie wiem, czy nie lepiej wleźć po pędzącego Tira...
Dlatego wolę jednak jeździć autem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz