poniedziałek, 22 stycznia 2018

Co się zdażyło w Madison County

Oglądałem niedawno amerykański film. Taki z gatunku fajans fikszyn. Niestety, chcę Wam teraz go  streścić. Obiecuję, że będzie krótko.
Hawaje zaatakowali kosmici.
Rozstawili swoje urządzenia na jakiejś wyspie, ale coś im się tam nie zeszło do kupy i musieli kilka godzin czekać.
Nie widziałem od początku, a więc trochę zmyślam...
W międzyczasie pomordowali okoliczną grupę Amerykańców, ale nie wszystkich, o nie! Zostali się sami najmądrzejsi. I jeden amerykański okręt z uwięzionym na pokładzie Japońcem. Z minuty ma minutę akcja stawała się coraz bardziej dramatyczna. Ufoludki były niewidzialne dla radarów, ich okręty takoż. Japoniec jednak wiedział jak ich odnaleźć i rozpoczęła się krwawa walka. I kiedy zaczęło się już wydawać, że walka przechyla się na stronę Ziemian, kosmici wystrzelili ogniste piły tarczowe, które poharatały ostatni bastion obrony ludzkości w tak zwane pizdu. Najmądrzejsi z najmądrzejszych uciekli rakietowymi pontonami do Perl Harbor gdzie zastępca poległego kapitana doznał olśnienia.
Do całkowitego rozpieprzenia Ziemi zostało trzy godziny. W sam raz tyle czasu, aby uruchomić USS Missouri. To taki pancernik, stojący od sześćdziesięciu lat w porcie, robiący za muzeum. Na wszelki wypadek zatankowany węglem do napędu i uzbrojony jak, nie przymierzając, emerytowany pułkownik Matrix z filmu "Komando". Arni mógłby się wiele nauczyć. Chyba jeszcze żyje?
Trochę się boję być pewien, bo niedawno chciałem coś przeczytać o Bondzie i okazało się, że właśnie tego dnia Roger Moore wyzionął ducha.
Wracam do filmu.
Z pomocą bardzo emerytowanych, ale wciąż cieszących się końskim zdrowiem członków załogi pancernika, kilka klatek później, USS Missouri wypływa na morze w obronie ludzkości.
Po serii skomplikowanych nawrotów, dedykowanych bardziej wodnym skuterom, grupa kilkunastu obrońców ludzkości rozpieprza w trymiga całą flotę cholernych kosmitów.
Ziemianie oddychają z ulgą.
MGM, United Artists i Twenty Century Fox także.
To tyle dziś o amerykańskiej kinematografii.

Od dwóch lat czuję przemożną chęć napisania scenariusza do filmu. Mam już nawet tytuł i
zrobiłem też plakat...


Rzecz rozpoczyna się na Nowogrodzkiej w Warszawie...
Dwóch nieśmiałych młodzieńców umawia się na wspólne wypasanie bydła.
Wszystko się udało tylko wazelina za szybko wyszła i musieli wracać. Kosmici także, bo po wylądowaniu dostali ze śmiechu kolki na widok osła z mułem w dwójce bez tropiku i bez wazeliny.
Film produkcji polskiej
Reżyser - Antoni Krauze
Gdyby był to produkt norweski, dodałbym tylko przebitki zamyślonego mężczyzny w brązowym swetrze stojącego przez oknem. Mógłby go zagrać Otto Morten Halvorsen Macierewicz.
Resztę dopowiedzcie sobie sami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz