poniedziałek, 8 stycznia 2018

Hej kolęda, kolęda... dla WOŚP

Od wielu już lat każdy ksiądz, który przemierza moje rewiry wie, że do mnie nie wejdzie. Wie to tak dobrze, że nawet nie próbuje wysyłać swojego posłańca, aby się co do tego upewnić.
Jest więc tak...
Ja wiem, że oni to wiedzą, a oni wiedzą, że ja wiem, że oni wiedzą.
Pełna symbioza.
I tak ma być!
Bo żaden facet w czarnej kiecce nie ma do mnie wstępu i kropka. Niech sobie kopią we własnej piaskownicy albo spadają na bambus.
Dlatego tak strasznie irytują mnie podsyłane mi co chwila ankiety w stylu:
- "Czy przyjmiesz w domu księdza?"
- "Ile dasz księdzu na tacę?"

Po co ludzie to robią?
Nawet gdybym chciał odpowiedzieć, to odpowiedź byłaby zawsze taka sama...
- Chuj ci do tego!
Nigdy nie mieszam się do niczyjego życia, a jeżeli czasem o życiu opowiadam, to wyłącznie o swoim.
Proponuję więc wszystkim durnym publikatorom kretyńskich ankiet uczynić to samo. Szanuję swoją prywatność i cenię ją u innych.
Odpieprzecie się zatem ode mnie nawet z ankietami w kwestii poparcia dla WOŚP i Jurka Owsiaka, bo jeżeli ktoś ma jeszcze choćby połowę mózgu, to go popiera! Po diabła to wałkować? Zakładam poruszanie się w kręgu ludzi ludzi myślących...
Reszta won do piaskownicy lepić babeczki z Rydzykiem.
Swoją drogą...
Kościół popełnił ogromny błąd próbami oczernienia całej inicjatywy Owsiaka. Gdyby od początku się w nią włączył, a każdy klecha nosił z sobą także puszeczkę Orkiestry, to pewnie bym go przyjął. Ale tylko z jednego powodu...
Żeby mu udowodnić różnicę w mojej ofiarności dla ludzi naprawdę potrzebujących realnego wsparcia od tych, którzy na tym żerują.
Jestem pewien, że właśnie dlatego mają Jurkowi to za złe! Po prostu się go boją!
Zgnilizna wyłazi z kościoła niczym zaraza, najczęściej przez zakrystię, i próbuje wszystkim wmówić, że bardziej potrzebujemy do szczęścia stu nowych kościołów od choćby jednego wyleczonego dziecka.
To w kim, do jasnej cholery, siedzi ten diabeł i którego wolicie?


Siema!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz