sobota, 20 stycznia 2018

O ile dobrze kumam, to mamy dziś sobotę. No to może by tak olać choć raz naszą smutną rzeczywistość,  dać odetchnąć mózgom i pozwolić sobie na uśmiech? Ostatnio odnoszę bowiem wrażenie, że zaczynamy zachowywać się jak zgraja żuli na "Dzień Koła" i na okrągło pijemy.
Taki syndrom wycieczki po Paryżu... 
- Proszę wycieczki - mówi przewodnik - właśnie przechodzimy obok znanego paryskiego burdelu.
Dlaczego nikt nie zapyta:
- Dlaczego obok?
Odnoszę wrażenie, że coraz mniej umiemy się bawić. Marudzimy, zrzędzimy...
I dopiero kiedy z nostalgii wyrwą nas pełne troski pytanie najlepszego kolegi:
- Czy ty potrzebujesz pomocy psychologa?
Odpowiadamy:
- Już polewam.

Odrabianie pracy domowej nie zawsze wiąże się z posiadaniem domu. Odnoszę wrażenie, że coraz bardziej zbliżamy się do chwili, w której, aby poprawić sobie swój humor, mierzymy długość naszej parówki termometrem. To, że zawsze nam wyjdzie w okolicach 37 nic nie znaczy.

Sobota ma tę zaletę, że przechodzi w niedzielę. To dzień, z założenia wolny, w trakcie którego mogę się wyspać i wybyczyć, a potem sprawdzić czy mnie w ulubionym fotelu.
Ale stare wojskowe powiedzenie mówi:
- Kiedy atak idzie dobrze, to na pewno jest to zasadzka.
Muszę jutro rozebrać choinkę i zmienić wodę żółwiowi. Powinienem też pojechać po zostawione u teścia okulary.
W efekcie będzie jak w tym dowcipie o tym, co ma wspólnego murzyn z ośmiornicą...
- Pewnie szybko zbiera bawełnę.
Nie miałem ojca grabarza więc nie lubię bawić się w chowanego. Jakoś przetrzymam.
Włączę sobie dziś w nocy telewizor i pooglądam jasnowidzów. To świetny kawał telewizji. Z akcentem na kawał.
Najbardziej ucieszyła mnie kiedyś rozmowa dwóch wróżbitów na wizji, z których jeden powiedział:
- Będziemy mieli piękne lato tego roku...
A drugi dodał:
- Tak, faktycznie. Przypomina mi się lato 2094 roku.

Nie byłbym sobą gdybym na koniec nie wbił szpili w jakąś pisowską dupę.

Skoro na świecie czarni dominują w bieganiu, a biali w strzelaniu, to właściwie o czym to świadczy?
A jako mało spełniony plastyk wypada mi przytoczyć na koniec pewną odbytą (nomen omen) rozmowę w którymś ze sklepów.

- Poproszę rolkę papieru toaletowego.
- Jaki kolor?
- Pani da biały, odcień to już sam sobie dopasuję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz