wtorek, 13 lutego 2018

Do it! Czyli: zróbcie to do cholery!

Do części z moich czytaczy zapewne dotarła informacja o moim pomyśle założenia internetowej partii, którą nazwałem IPNL
Rozszyfruję ten skrót.
                                           
                                     INTERNETOWA PARTIA NORMALNYCH LUDZI

Słowo "Partia" jest tu lekkim nadużyciem, ale i język polski ma swoje ograniczenia. Może wszak być "partia" dostarczanych materiałów; "partia" to także kandydat na męża lub żonę. Bywają "partie" operowe i partie szachów. Możemy także wysyłać do kogoś "partię" informacji. Była także Polska Zjednoczona "Partia" Robotnicza i nieregularne oddziały partyzanckich "partii" powstańczych.
Każdy ze znanych mi z historii "sobiepanów" organizował własną "partię" drapichrustów walczących wyłącznie o jego prawa.
Pamiętacie Kmicica?   
A z bliżej historii...  leśne "partie" Łupaszki, Zagończyka, "Młota" Łukasiuka, "Mścisława"...

IPNL wpisuje się tylko w jedną z tych definicji.
Ma na celu skonsolidowanie osób bez żadnej politycznej przeszłości. Ludzi nie bojących się wyrażać własnego zdania o zatrważającej współczesności, ale także umiejących konstruktywnie ją komentować.
Słowo "konstruktywnie" jest tu priorytetem.
Nie potrzeba mi w niej żadnych niedopieszczonych kretynów opętanych potrzebą autoreklamy. 
Jest więc chyba oczywiste, że podobne indywidua będę bezpardonowo eliminował.
To jedna strona medalu.
Druga jest bardziej skomplikowana.

Ogromna część społeczeństwa daje się zwieść chwilowej modzie powstających co i rusz nowych organizacji o charakterze ogólnospołecznym, które ponoć kontestują współczesność.
I co?
Mija rok i pozostaje po nich jedynie kupa smrodu.
Nikogo za to nie winię.

Dwa lata temu, całkowicie przypadkowo, byłem na manifie KOD w Gdańsku. Był lider w bordowej marynarce, wielka scena i hymn. Widziałem zaangażowanie i biało-czerwone flagi. I wiecie co? Poszedłem na piwo.
Nie tędy droga. Bogoojczyźnianymi spędami nie zdziałamy wiele. Politycy mają nas bowiem głęboko w dupie. Myślą jedynie o tym, jak z podobnych manifestacji, wyłuskać kolejną porcję poparcia dla siebie.
I tyle!
Nie dajcie się zwieść demagogii i wykutymi "na blachę" spiczami bandy cwaniaków! Nikomu z nich ani w głowie robić Wam dobrze. Chcą zrobić dobrze wyłącznie sobie. 
Im wcześniej to zrozumiemy, tym szybciej pozbędziemy się złudzeń.
Zdaję sobie oczywiście sprawę, że należałoby na kimś wreszcie się oprzeć. Komuś zaufać.
I wiecie co myślę?
Potrzebny nam dziś ktoś taki jak Wałęsa. Człowiek z ludu. Prosty jak kij od szczotki.
I cóż z tego, że nie jestem jego admiratorem, ale, jak dotychczas, tylko jemu się to udało.
Używam dziś wielkich słów, ale i czas takich wymaga.

Znajdzie się więc ktoś taki, kto nie będzie się bał przeskoczyć ogrodzenia na Nowogrodzkiej i skopać dupy pisowcom?
Jeżeli tak, to ja takiemu natychmiast przyklasnę.

IPNL nie powstała z nadzieją zbawienia świata. Bardziej dla prewencji, bo jeszcze nie jest za późno. Zapraszam do niej ludzi myślących. Cała reszta won!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz