Być może było to tak...
Po śmierci któregoś z osiemnastowiecznych angielskich monarchów, pewien mieszkaniec Dublina, wpadł na pomysł uczczenia tego faktu i przemalował wejściowe drzwi do swojego domu na czerwono. Taki czerwony protest.
A może było inaczej...
Na przełomie XIX i XX wieku mieszkali obok siebie w Dublinie dwaj znani pisarze: George Moore i Olivier St John Gogarty. Co tu ukrywać... Obaj za kołnierz nie wylewali, a ich wieczorne powroty z pubów obfitowały w mało zabawne pomyłki. No i jeden się wkurzył i pomalował swoje drzwi na zielono. No to drugi pomalował swoje na czerwono.
I karuzela ruszyła.
Dzisiejsi właściciele szeregowych domostw prześcigają się dobieraniu kolorów swoich drzwi wejściowych czyniąc z tego rodzaj turystycznej atrakcji.
Jakkolwiek by to się kiedyś nie zaczęło, dublińskie drzwi mnie się podobają.
Podoba mi się także ich miłość do Guinnessa.
Powinienem się teraz wytłumaczyć dlaczego to piszę?
Powiedzmy, że jedziemy autem do Italii...
Zatrzymujemy się na siusiu na słowackiej stacji paliw w jakimś Pierdziszewie. Kibelek zajęty więc przeglądamy widokówki.
I co widzimy?
Pierdziszew z lotu ptaka, Pierdziszew z lewej, z prawej, od środka i na ukos. Lecimy dalej, do Wiednia, pooglądać widokówki...
Wiedeń nocą, w dzień, golonka, tort Sachera, pałac Schonbrunner Gardens, wiedeńska filharmonia, Flohmarkt...
Wpadamy do Wenecji po pocztówkę...
Zgadnijcie co wszystkie przedstawiają?
Mam jechać dalej?
No to lecimy do Portugalii.
Santuario di Fatima, dom św. Franciszka, dom sw. Lucii, bazylika Santissima. Sanktuarium: takie, srakie, owakie; byle zawsze coś z krzyżem pachnącym kałamarnicą w czarnym sosie z krewetkami.
Po jakże kosztownej rajzie po Europie wracamy do ojczyzny i wchodzimy na stację benzynowa...
I po jakiego wała jechaliśmy taki kawał drogi?
Widokówki, a na nich wiedeńska golonka, Pierdziszew z ukosa, plac św. Marka, dom św. Lucii i autostrada pod Klagenfurtem.
No i obowiązkowy McDonald's.
A w telewizji Jarosław Kaczyński na drabince.
Muszę coś jeszcze dodawać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz