sobota, 10 lutego 2018

Schody do nieba

Nie będzie dziś o Zeppelinach. Będzie o placu Piłsudskiego w Warszawie.
Jak to zwykle u mnie bywa, zacznę od historii...
Wszyscy wiedzą, że przez trzy stulecia lat stał tam barokowy pałac. W roku 1713 kupił go August II Mocny i od tego czasu stał się królewską siedzibą. Był w zasadzie kompleksem różnych mniejszych budowli, ale to nieważne. Przechodził sobie z rąk do rąk nie wadząc nikomu do jesieni roku 1944, w którym to hitlerowcy wysadzili go prawie całego w powietrze. Z małym wyjątkiem. Ostał się fragment kolumnady, w której dziesięć lat wcześniej odsłonięto Grób Nieznanego Żołnierza.
Historia bywa sprawiedliwa.
Pałac wprawdzie szlag trafił, ale symbol walki o niepodległość szczątkowo przetrwał. Rok po wojnie wredna, komunistyczna, swołocz dopełniła dzieła zniszczenia, odrestaurowała niezniszczoną kolumnadę i przywróciła Grób Nieznanego Żołnierza, mniej więcej, w pierwotnym miejsce.

Przez siedemdziesiąt dwa lata każda większa uroczystość kończyła się, bądź odbywała w całości, w tym miejscu, a wszyscy wielcy tego świata uważali za punkt honoru złożyć wieniec na grobie JEDNEGO, bezimiennego, nieznanego żołnierza, którego doczesne szczątki sprowadzono tam z Cmentarza Obrońców Lwowa. To symbol!
Tyle historia.
No, ale nastały czasy dobrej zmiany i plac przestał być dziedzictwem narodu. Stał się zakładnikiem jednego skurwysyńskiego pokurcza i jego przydupasów. I choćby jednego dnia zjechali się do Polski: papież, wszyscy prezydenci, królowie, marszałkowie koronni i Szach Persji...
... to ta zapleśniała gnida z Żoliborza nikogo na plac nie wpuści.
Mój ci on! Mój! 
Budujemy tam, kurwa, schody! A obok będzie stał pomnik braciszka.
Jeszcze chwila, a dowiemy się, że ów bezimienny żołnierz był lewakiem i fanem pepsi coli, a jego rodzice to pejsate Żydy jakże słusznie spaleni w Jedwabnem przez Niemców.

"Dnia 2 XI 1925 roku zostały złożone w tem miejscu zwłoki nieznanego żołnierza polskiego
przeniesione z wybranego losem pobojowiska lwowskiego. Trumna ta zawiera zwłoki Nieznanego Żołnierza polskiego wzięte z mogiły lwowskiej dnia 29 X 1925 roku.
TU LEŻY ŻOŁNIERZ POLSKI POLEGŁY ZA OJCZYZNĘ"

... napisano na stalowej płycie zamykającej grobowiec.
 
Cała polska historia mieści się w słowach umieszczonych na skromnej płycie. Schody są nam potrzebne jak umarłemu kadzidło, bo powstaje pomnik nieokiełznanej pychy jednego człowieka; przy czym słowo "człowiek" uważam za poważne nadużycie.
Mam nadzieję, że ów poległy i bezimienny żołnierz, spoczywający od osiemdziesięciu przeszło lat pod kolumnadą pałacu Saskiego, wreszcie nie wytrzyma, wyjdzie z grobu i wypłaci całemu pisowi tęgiego kopa w dupę.
Czyż zasługują na coś więcej?

I tak na koniec...
Symbolika schodów jest oczywista i nie mam zamiaru nikomu jej objaśniać. Kiedy więc cały ów pis przejdzie wreszcie do niechlubnej historii, proponuję tylko wykopać wielki dół, a pomnik odwrócić. Dla chcących...
Można zawsze wleźć po schodach na górę. Ale tylko na powierzchnię ziemi. Nie wyżej!

Jak to się to co poniektórym wydaje...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz