wtorek, 6 marca 2018

Klauzula sumienia farmaceuty

Klauzula, w sensie prawnym, to zastrzeżenie, postanowienie, lub warunek w umowie, umieszczane w kontraktach dla sprecyzowania praw i obowiązków umawiających się stron.
Stron! To najistotniejsze!
Innymi słowy...
Jeżeli wchodzisz do apteki i chcesz sobie kupić wiadro tabletek antykoncepcyjnych, a są one dopuszczone do sprzedaży we wszystkich aptekach na terenie kraju, w którym o nie poprosisz, to nie ma takiej siły, która zabraniałaby ci ją kupić!
A jeżeli jakaś otumaniona religią pani, lub pan, zza szyby, ośmieli ci rzec choćby słowo, że ci ich nie sprzeda, to masz niemal obowiązek dochodzić swoich praw na wszelkie możliwe sposoby owym prawem przewidziane. Oczywiście do czasu, w którym są one ogólnie dostępne i nikt nie może nam zabronić ich kupna.
Proponuję to sobie wreszcie uświadomić!

Jedna z moich znajomych, z Facebooka, opowiedziała mi taką oto krótką historię...
W ostatnią środę popielcową weszła do sklepu mięsnego po wędlinę...
W trakcie zakupów sprzedawczyni zasugerowała jej, że jest dziś dzień postny i raczej nie powinna kupować żadnych wyrobów mięsnych.
Jaka szkoda, że babsztyl zza lady nie trafił na mnie...

Jestem straszliwym wrogiem wszelkiego rodzaju napój energetycznych. Chemikalia z kofeiną, śmierdzące na dziesięć metrów od otwartej puszki zapachem landrynka w wiadrze wody, przyprawiają mnie o mdłości.
I co?
Będąc potencjalnym właścicielem spożywczaka mam wprowadzić zakaz ich sprzedaży?
Albo tłumaczyć każdemu, że to ohydztwo i trucizna? że z powodu moich przekonań nikomu tego nie sprzedam, a kupiłem je wyłącznie w celu uświadamiania klientów o jego szkodliwości?
A może tym ludziom one pomagają? Może jakieś Red-Bullo-podobne szczyny są właśnie tym, co ich organizm potrzebuje najbardziej?
Niech więc się nim szprycują, a biznes niech się kręci.
Czy aby rolą sprzedawcy jest zniechęcanie do produktów, które sami sprzedają?

No to może zerknijmy na to z innego punktu widzenia...

Idziemy do spowiedzi...

- Jestem bezpłodny! - płaczemy do oddzielającej kratki barana od pasterza.
- Bóg tak chciał...
- Jeżeli jednak seks - ośmielamy się na wątpliwość - to wyłącznie prokreacja, to znaczy, że do samej śmierci nie mogę bzyknąć własnej żony?
- Zostaw to bogu, a mnie daj swój adres i powiedz w jakich godzinach pracujesz. Cuda się zdarzają. Synu... 
Istnieje na świecie jeszcze ktoś, kto sądzi, że celibat jest czymś naturalnym? A gdyby nawet tak było, to skąd tyle seksualnych w kościele? Czy kościelne rozwiązania są wymyślone dla człowieka, czy też przeciwko niemu? Zatraciliśmy oczywisty obowiązek szacunku do swojego zdania, do siebie samych.
Podporządkowując nasze poglądy pod dyktando zgrai oszustów, obrażamy własną inteligencję.
Amerykanie powiedzieliby: Live and let live... czyli Żyj i pozwól żyć... innym.
Cała nasza cywilizacja opętana jest kretyńskimi filozofiami dla ludzi bez własnego zdania; dla tych, którym do życia potrzebna jest ingerencja w ich życie osób trzecich. Bezmózgowców powielających poglądy kretynów?

Wracając do klauzuli sumienia...
Jeżeli owa klauzula tyczy się wyłącznie ludzi o poglądach rasowych katoli, to ja mam ją głeboko w dupie.

"Do krwi ostatniej kropli z żył
Bronić będziemy ducha,
Aż się rozpadnie w proch i w pył,
pisowska zawierucha.

Nie będzie pislam pluł nam w twarz
Ni dzieci nam pislamił,
Orężny wstanie hufiec nasz,
Duch będzie nam hetmanił."

Tak to było w Rocie, czy coś pomyliłem?


To Konstanty Radziwiłł. 44 tysiące odprawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz