Wyobraźmy sobie, że gdzieś w kosmosie lata porcelanowy nocnik...
Nie jest ważne, czy to prawda, czy nie...
Jeżeli może nawet i lata, to w tak odległej galaktyce, że żaden teleskop nie jest go w stanie zobaczyć. Jakiś znawca kosmicznych nocników ponoć to ogłosił pół wieku temu. Naukowcy mają tę sprawę gdzieś, ale przecież zawsze znajdzie się grupa entuzjastów kosmicznych nocników, o których Discovery zrobi program.
Już Was nudzę? To poczekajcie minutę...
Żyjemy w czasach pojawiania się, i umierania, tysięcy teorii o wszystkim. Mimo mojej fatalnej opinii o wiedzy i inteligencji ludzi współczesnych, trudno by mi było nie zauważyć, że gigantyczna większość jednak wie, że słońce to gwiazda, Księżyc to satelita Ziemi. a nocników w innych galaktykach nie ma.
No to teraz załóżmy, że teorię o kosmicznym nocniku wysnuł jakiś "mesjasz" dwa tysiące lat temu...
Rozgłaszał ją po świecie przez trzy lata zjednując sobie grupę wyznawców, którzy oddaliby życie za niego i nocnik.
Mało tego! Okoliczności sprawiają, że i on oddaje za ową teorię własne życie. Rodzi się legenda, a nocnik nadlatuje w okolice Mlecznej Drogi.
Jak zdołał się wyrwać spod grawitacji innej galaktyki?
A czy to ważne? Ważne, że się zbliża!
Zainteresowani rozpowszechnieniem teorii cudownego nocnika najmują, uczonych w piśmie, uczonych, do jego opisania.
"I czwartego dnia nocnik stworzył Słońce!" - piszą...
Ciekawe skąd wiedzą, że stało się to dnia czwartego, skoro jeszcze nie było Słońca?
Czy to aby nie Słońce determinuje ilość ziemskich dni?
Przez kolejne tysiąc lat teoria porcelanowego nocnika nabiera impetu, a on sam, niczym czarna dziura, zaczyna pożerać wszystkie inne.
Źle napisałem...
Rolę czarnej dziury przejmują wyznawcy.
Bo dziury są im potrzebne do łatania dziur we własnych teoriach.
I mija kolejnych tysiąc lat...
I kto się dziś odważy zaprzeczyć istnieniu porcelanowego nocnika?
Dwa tysiąclecia przemieniania bujdy w prawdę zrobiło swoje. Odpowiednio długo i namolnie opowiadana bajka przekształciła się w prawdę, na której żeruje zbyt wielu ludzi, aby można ją było teraz za bajkę uznać.
I co tu zrobić z takimi jak ja, którzy ośmielają się wątpić w istnienie porcelanowego nocnika?
Pod sąd i do pierdla!
Jedno mnie zastanawia...
Czy aby ów nocnik nie jest wypełniony zwyczajnym gównem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz