środa, 28 października 2015

F/X rządzi

Na mojej ulicy jest komunikacyjna katastrofa. Niejaki Andrzej Wajda umyślił sobie wykorzystać jedną jej stronę do kręcenia swojego filmu. Nawalili sztucznego śniegu i zakazali ruchu samochodom. Do roboty musiałem turlać się grzechotnikiem, którego to środka komunikacji nie cierpię każdym swoim nerwem. Powrotna podróż zajęła mi trzydzieści minut. Jeden przystanek!
Nie wiem czy będzie to oskarowa produkcja, nie wiem także czy ten cały bajzel w naszym mieście jest tego wart.
Podobno... bo nie wiem tego na sto procent, jest to film o Władysławie Strzemińskim, znanym malarzu i krytyku, zmarłym z głodu w roku 1952. Nie mam pojęcia kto go zagłodził na śmierć i na ile on sam się do tego przyczynił, ale zagra go nasz ulubieniec, także ostatnio umierający z głodu gwiazdor - Boguś Linda. Tak to bywa z artystami, częściej jeżdżą pod wozem.
Wajda jest tu wyjątkiem.
Zawsze na topie i zawsze na wozie. Nie mam zamiaru go krytykować, umie się facet urządzić. W pewnym momencie poczuł się nawet tak ważny, że zaczęła mu przeszkadzać łódzka "Filmówka" i Łódzka Wytwórnia Filmów, które postanowił zniszczyć. Udało mu się to w pięćdziesięciu procentach, Wytwórni Filmów w Łodzi już nie ma. Wajda za to, jak stary weksel, wraca tutaj co pewien czas, by siać bałagan. Doceniam jego twórczość, to wielki reżyser i obraca się wśród najlepszych. Oglądałem rysunki Allana Starskiego do "Pana Tadeusza" i opadała mi szczena, obaj dostali Oskara, cóż dodać...
Nie znaczy to jednak, że muszę go lubić.
Doceniam.
Dziś, podtrzymujący pion balkonikiem dziewięćdziesięciolatek, zatarasował moją bramę sztucznym śniegiem i sforą policjantów, skazując mnie na łódzkie tramwaje. I, jak każdego prawdziwego Polaczka, na moim miejscu, wkurzył mnie niemiłosiernie. On zarabia żebym ja miał tracić? Jak nie dadzą mu Oskara, to ma u mnie przechlapane.
Muszę jednak oddać honor ludziom tworzącym scenografię. Ich sztuczny śnieg jest prawdziwszy od prawdziwego! Skostniałe bryły lodu są genialne, mimo że tworzy je jakaś bezwagowa pianka. Oświetlenie tej całej kupy nonsensów sprawia wrażenie takiej pieprzonej stalinowskiej zimy, że zrobiło mi się zimno. Genialne!
Chyba mam coś w sobie z tych klimatów. Chcę być filmowcem, bo wręcz kocham w tak mało wyrafinowany sposób robić z ludzi durniów.
Nie wymagajcie jednak ode mnie, żebym nawrócił się na pislamizm.
To zupełnie inna liga.
Oni nie umieją zrobić śniegu nawet ze śniegu, ani deszczu ze spadających z nieba kropel wody.
Ale to też czarodzieje. Wmówili nam taką ilość debilizmów, że przeciętna babunia, w moherowej czapce, prędzej przegryzie ostatnim ząbkiem dębowy dyszel, niż przyzna mi rację.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz