sobota, 3 października 2015

No musiałem...

No i chwila spokoju. Obiadu nie musieliśmy gotować, bo pozostałościami po imprezie nakarmilibyśmy całe siedem tysięcy Syryjczyków, włącznie z deserem, a wykonując klasycznego "jeża" z odwróconych denkiem do góry, wypitych przez dziewczyny flaszek, przynajmniej jeden kac zostałby uleczony. Czekam do zmierzchu z wyrzuceniem śmieci, bo mi wstyd wynosić taką baterię pustego szkła. Wniosek jest oczywisty. Można się bawić bez alkoholu, ale mało kto to umie, a już Polki, na swoich sabatach, z pewnością nie. Nie będąc namolny, wpadłem do domu, około północy, po gitarę. Cały wieczór samotnie, z jedynie włączonym radiem w samochodzie, żywiąc się pasztetem z czosnkiem, kiełkami, mineralną bez gazu (Fuj!) i nerkowcami, upłynął mi w atmosferze harmonii z kierownicą i erotycznie prężącą się wajchą zmiany biegów, do której przemawiałem co czas jakiś słuchając zespołu Queen z kompaktu.
I właśnie przy kawałku: "Crazy little thing called love", pamiętając sprężyste ruchy Freddy'ego i żywiołową partię akustycznej gitary, postanowiłem wskoczyć do domu po swój instrument i kapelusz, zaparkować na Piotrkowskiej i dać czadu.
Niestety...
Uroda i całkowite rozluźnienie obyczajów opitych czarownic, zmusiły mnie do nie robienia z siebie idioty przed dzikimi tłumami, które by się niechybnie ustawiły wokół mnie i kapelusza, i pozostania przy stole.
Jak z pewnością wie każdy imprezowicz, w okolicach północy, w okresie księżycowego perygeum, każdy Polak, a zatem i Polki, zmieniają tematy rozmów na politykę i nędzne zarobki. I że w ogóle panuje jeden wielki syf i zamordyzm, banki kradną, korporacje teleportują zyski na Bahamy ślizgają się ślizgaczami po turkusowych falach bez pancernych kapeluszy. Bo jak ogólnie wiadomo najczęstszą przyczyną śmierci w tropikach są spadające kokosy (sic!).
I se ponarzekaliśmy ze dwie godzinki spijając francuskie wina.
Czas rozstania jest zawsze przyjemny, bo to i jest zawsze jakieś buzi-buzi, strzemienny i...
- Aleee wpadniecieee do neas?
- Noe Jeasne!!!
- Uwwwwaga na scheody, bo stromae!
- Góraluuuuuu, czy Ci nie żail???!!!
- Wszystkie rybki śpią w jeziorze, Ciurajla la!
No i jak tu nie urządzać imprezek?
Ale najważniejsze jest przybyć na balangę o odpowiedniej godzinie, aby odrobinę się pośmiać z grupy zmiękczonego towarzystwa.
Kurde... Chyba nikogo nie uraziłem?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz