środa, 5 października 2016

Jarek czyli spółka bez odpowiedzialności

Mam dość Kaczyńskiego!
Nie kryję się z tym, bo uważam, że zasłużył sobie na wstręt ogromnej części naszego społeczeństwa; z racji swoich poglądów i "zasług" w tworzeniu państwa z jakim większość nie chce mieć nic do czynienia, rozpętał falę ksenofobii, która w krótkim czacie rozdzieliła nas murem.
Nie zasługuje na szacunek.
Ten mały despota, bez przyszłości, ubzdurał sobie stworzenie w dwudziestym pierwszym wieku państwa, które nie ma szans na przetrwanie nawet dziesięciu lat i prowadzi, w prostej linii, do wojny domowej.
Tak to widzę i jestem tym zdruzgotany.
Im szybciej pozbędziemy się tego szkodnika, tym dla nas lepiej.
Pocieszające jest to, że ostatnie wystąpienia wyraźnie świadczą o nadchodzącej na prawicy sraczce na tle nerwicowym, a czarne marsze kobiet, które tak usilnie, acz nieudolnie, próbuje się zdezawuować, spędzają sen z powiek niejednemu przydupasowi prezesa z nim samym na czele.
Cholernie mnie to cieszy, bo nie ma dla mnie przyjemniejszego widoku, od miotających się w narastającej bezsilności prawicowych kłamców.
Przy okazji odczuwalnego kopa w dupę poczuje i kler wyobrażający sobie, że do końca świata będzie bezkarny.

Opublikowałem wczoraj zdjęcie kretyńskiego uśmiechu Kaczyńskiego wraz z pytaniem: O czym on może teraz myśleć?
Nie zawiodłem się!
Wyobraźnia internautów jest bezgraniczna i wzbudziła we mnie idiotyczne salwy śmiechu. Trzeba je liczyć w setkach i wciąż docierają do mnie kolejne wpisy. Serdeczne dzięki!

Trudno mi nie skorzystać z takiej okazji...
Posiłkując się Waszymi wpisami spróbuję teraz odpowiedzieć na zadane przez samego siebie pytanie: O czym Kaczor myśli...

- Wielu wyraża oczywistą wątpliwość o jego zdolnościach do jakiegokolwiek myślenia...
Trudno mi się z tym zgodzić, wszak genetyczne krętactwo też jest jakąś tam formą pracy mózgu. Nigdy dobrą, ale jakąś jest.
- Myślenie o kolejnej kadencji obecnego systemu jest wynikiem oczywistego braku równowagi psychicznej Jarosława, a z tego należy się tylko cieszyć.
- Niebagatelna część wpisów traktuje o kotach...
Rok próbowałem się przekonać do ich dobroczynnego wpływu na moje życie, ale zawiodłem się srodze. Moja kocisko, wabiące się: Gacek, było oazą fałszu i bezmyślności. Na szczęście sam wybrał wolność. Poszedł gdzieś i ślad po nim zaginął. Być może jakieś seksualne konotacje byłyby w stanie go zatrzymać, ale ja takich ciągot nie mam...
- Miesięcznia. To kolejny temat okraszony setkami skojarzeń. Próby dopasowania miny Kaczora do kolejnych miesięcznic są zabawne, ale budzą we mnie jedynie wstręt do tychże. Wyraz twarzy uczestników jest dla mnie bolesny, ich wiek przyprawia mnie o traumę. Wolę się spakować wcześniej, nie narażając rodziny na wstyd posiadania przodka podobnego autoramentu.
Najzabawniejsze zostawiłem na koniec...
- Jego mina wskazuje na wyższość pampersa nad banalnymi pieluchami, ale swędzą go żołędzie i właśnie się drapie, bo popuścił... A czując wszechogarniające jego majty ciepełko, wspomina nieudany poranny stolec kryjąc jednocześnie braki w uzębieniu i oczywisty fakt bycia idiotą.
Ale mnie najbardziej podoba się to, że właśnie pierdnął i udało mu się nie zesrać...
Aż się prosi o zdjęcie...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz