Zawsze marudziłem, że w naszej kuchni jest mi za ciemno. Niby świateł jest sporo, ale jakieś takie porozpraszane i niekonkretne. Wprawdzie "wyspę" oświetla pokaźna żarówa, ale człowiek z wiekiem potrzebuje coraz więcej luxów; przekonuję się o tym z każdym rokiem życia.
Na szczęście owa żarówa wreszcie zdechła i kupiliśmy nową, świecącą w mocą 108 watów. Teraz mi, cholera, zbyt jasno! Czuję się jak chirurg...
- Siostro! Szpulę catgutu, bo rozkroiłem niechcący od pięty do ucha.
Człowiekowi nigdy się nie dogodzi. Zawsze mu czegoś za mało, albo za dużo, a jeżeli niechcący jest wszystkiego w sam raz, to zaraz spieprzy się pogoda albo wyzdrowieje teściowa.
Mam także nieodparte wrażenie, że najczęściej dzieje się tak pomiędzy Odrą, a Bugiem. Nasze malkontenckie dusze posiadły chyba największe zdolności w zrzędzeniu na świecie.
Wybaczcie, Drogie Panie, ale Wy jesteście w tym najlepsze. Tysiące razy, zadając żonie nawet błahe pytanie, próbowałem przewidzieć odpowiedź.
Daremne żale, próżny trud!
Meandry bardziej rozwiniętych mózgów kroczą tak zagmatwanymi ścieżkami, że nasza konstrukcja cepa nie jest tego w stanie zwyczajnie ogarnąć.
Pojadę po bandzie...
Wracam do domu i mówię od progu:
- Cześć Baldek, no estem...
- Miałeś naostrzyć noże!
- Zrobię sobie najpierw kolację, chcesz kanapkę?
- Chcę, żebyś umył wannę!
Pisałem to już kilkukrotnie, ale powtórzę...
Coraz rzadziej dziwię się gejom. Nie żebym jakoś namiętnie lubował się w spoconych bicepsach i zarośniętych łydkach...
Życie geja nie składa się przecież jedynie ze smaku kupy na ustach, czasem także rozmawiają... tak myślę... No i wówczas ów konflikt płci zanika.
- Chcesz piwo?
- Jacha!
- Skończyło się, k...wa!
- To już lecę!
- Zrobić kanapki?
- Poproszę dwie.
I co... można?
Najgorsze jest uwielbienie i tolerancja kobiet dla gejów, z którymi obnoszą się jak w kiecce od Versace (nomen omen...).
I nawet się za bardzo nie dziwię, wszak lubimy to samo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz