sobota, 22 października 2016

Terlikowscy.pl

"Tomek chciał zostać księdzem, ale nie był pewien. Pytał Boga: "A może moja droga do zbawienia wiedzie przez rodzinę?". Wtedy poznał mnie. Episkopat powinien mi dziękować. Z księdzem Terlikowskim miałby same kłopoty".

To początek wywiadu z Małgorzatą Terlikowską. Dalej leci to tak:
Piąte dziecko?

Nie teraz, poczekam. Chociaż Tomek bardzo by chciał.

Antykoncepcja?

Nie. Nigdy.

Kalendarzyk?

Nieskuteczny. Jest świetna metoda amerykańska - model Creightona - sprawdzona na milionach kobiet. Wystarczy codziennie się obserwować. I notować.

A dokładnie?

Chcesz szczegółów? Idę do toalety i przy okazji sprawdzam śluz. Po prostu. I wiem pod koniec dnia, czy jestem płodna, czy nie. Wyniki zapisuję na specjalnej karcie. Pokazać?

No jasne.

Wielkie dziwowisko. Proszę.

Co oznacza ''4AD''?

Że śluz all day był błyszczący i nierozciągliwy.

A literka ''C''?

''Cloudy''. Nieprzezroczysty. Z tyłu masz opis, poczytaj. A najlepiej idź na szkolenie - osiem spotkań z instruktorem.

Naklejki?

Te białe z niemowlakiem naklejam w dni płodne. Czerwone - jak mam okres. Zielone - w dni niepłodne.

W styczniu tylko dziesięć dni zielonych.

Zwykle jest więcej. Ale nie będę ściemniać - naturalne metody wymagają wyrzeczeń. Zdarza się, że Tomek gdzieś wyjedzie i cały zielony czas przepada. To nas uczy okazywania sobie miłości i czułości w inny sposób.

Czyli jak?

Na przykład siedzimy i się przytulamy.

No i się człowiek jeszcze bardziej nakręci.

Masz rację, niestety. Ale człowiek zwierzęciem nie jest, prawda? Amerykanie dodatkowo zachęcają, żeby te naklejki mąż przyklejał. Nie udało mi się Tomka namówić.

On chce piątego dziecka, a ty wolisz poczekać. Jak katolicka rodzina radzi sobie w takich sytuacjach. Kłócicie się?

Rozmawiamy. Nieustannie. Tomasz uważa, że mamy warunki, aby przyjąć nowe życie.

I tak mówi: ''Żono, przyjmijmy nowe życie''?

Szalenie wszystkich przepraszam za zbyt naturalistyczny wstęp mojego dzisiejszego wpisu, ale 
rodzina Terlikowskich kreuje się być ideałem wszystkich polskich rodzin, do którego wypada nam dążyć. 
Każdy z nas kreuje się kimś być, rozumiem to, ale żeby od razu ideałem? 
To takie szerokie pojęcie... 
Nie wiem, co sądzą o urodzie Terlikowskiego kobiety, ale gdybym ja, jakimś cudem, obudził się o poranku z jego żonką, moja samoocena runęłaby z Burdż Chalifa z prędkością nie znaną w atmosferze. Wątpię jednak, bo w tym przypadku żadna ilość alkoholu nie popchnęłaby mnie do podobnie dramatycznego kroku. 
Wybaczcie, ale opis wszystkich ich łóżkowych wyrzeczeń, ich przytulania i rozmów rodem z konfesjonału, przyprawiają moje rodzinne klejnoty gwałtowny atak podagry. 

Cholercia. 
No, nie znam równie dobrego sposobu na wieczorny atak pożądania, jak wklejenie czerwonego karteluszka do zeszytu z karteluszkami. Potem to już tylko zapalić...
Jestem w miarę tolerancyjny. Stuprocentowo tolerancyjnych ludzi nie ma!
Niech więc Terlikowskcy robią co chcą, wisi mi to i powiewa, ale niech o tym głośno nie mówią! 
Jeśli zaś jest to jakiś rodzaj ich fetyszu, który pozwala im przetrwać, to tym bardziej!
Ale...
Skoro oni mogą, to ja też...
Pisałem już o tym, ale powtórzę... 
Słowa skandalicznej piosenki przemiłych Skaldów, która, nie wiadomo dlaczego, przeszła przez cenzorskie stoły bez echa i do dziś można ją usłyszeć na różnych antenach, mimo że jest przykładem lewackiego pastwienia się nad plemnikami. Taki mój fetysz...

Nie domykajmy drzwi,
Zostawmy uchylone usta...
Może nadejdą sny,
Zapełni się godzina pusta...  aaaaaaaaaaaa

Pojawia się teraz zasadnicze pytanie"
Po której stronie drzwi chcielibyście być?

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz