czwartek, 13 października 2016

We all live in a yellow submarine

To straszne!
W niedzielę zmarł Wajda, dziś Kopiczyński... Jestem zdruzgotany.
Kto ich zastąpi?
Życie jest niesprawiedliwe i do dupy.   
Andrzejki moje kochane, niech Wam się wiedzie w innych wymiarach!

Mam już dość złych wiadomości, teraz będzie zdumiewająca.
Bob Dylan dostał Nobla z literatury! Aż mnie zatkało jak usłyszałem. Nie to, żebym mu jakoś zazdrościł, ale chyba sami przyznający tę nagrodę są w lekkim szoku.
Dylan towarzyszy mi od dziecka i jestem jego wielkim fanem. Dzięki niemu nauczyłem się grać na organkach na tyle, żeby zagrać "Blowing in the wind" do spółki z gitarą i wkurzać żonusię bezustannym jego wałkowaniem.
Świetny facet!
Nie znam tak dobrze angielskiego, aby ocenić wkład Dylana w światową literaturę, ale sama idea podobnie zaszczytnej nagrody dla muzyka jest bezcenna. Szkoda, że nie przyznają jej pośmiertnie, bo do końca obecnego stulecia lista byłaby zamknięta.
Możecie wyobrazić sobie moje zdumienie faktem, że dziś ktoś zaproponował mnie do tej nagrody? Za fraszkę o Legutce? To moja może trzecia fraszka w życiu, a już mam taki powód do dumy! A jak odpisałem, że nie mam fraka, to zaraz chcieli się na niego złożyć! Cóż, jeszcze żyję... więc jest i szansa.

Oczywiście żartuję sobie, ale jak to mówią Francuzi: Never say never... znaczy... ne jamais dire jamais. Po wietnamsku zabrzmiałoby chyba jakoś tak: không bao giờ nói không bao giờ. 
Też fajnie. 
Jestem ostatnio fanem języka ormiańskiego więc pierdyknę to po ormiańsku:
երբեք մի ասա երբեք. 
Fajnie dostać Nobla. Człek ma bańkę dolców na drobne wydatki i frak.
Na zbiórkę na zakup nowego fraka nie może liczyć Waszczykowski. Nie rozumiem dlaczego, bo jego najnowsza idea zakupu łodzi podwodnej, w miejsce śmigłowców, jest normalnie zajebista.
Wynurza się taka łódź u wybrzeża Czechosłowacji, rozczapirza śmigła i wali nad Pragą prosto do Szwajcarii rozpieprzając w pył jezioro genewskie po czym ląduje gdzieś w Saksofonii i dnem Dunaju wali do Czadu, z Witkiem na pokładzie. A w tle słychać:
 
- "In the town where I was born
    Lived a man who sailed to sea..."

Nie wiem dlaczego dotychczas przeoczyłem Waszczykowskiego i nie chlasnąłem o nim żadnego wpisu? Przecież to jest chodzący kabaret.

Od kiedy to minister od spraw zagranicznych kupuje cokolwiek dla wojska? A już łódź podwodną? Zamiast śmigłowców? Jakim trzeba być debilem, żeby coś podobnego chlapnąć?
Ale w naszym rządzie jest już takie kompletne pomieszanie pojęć, że nawet mnie to specjalnie nie dziwi.
Nie dają jeszcze Nobla za głupotę,  ale gdyby dawali, a jeszcze pośmiertnie...
No to zdominowalibyśmy cały świat na długie stulecia!
Ale jakby się podniósł standard życia!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz