Mam podejrzenia, że pis niedługo weźmie się za Balcerowicza. Zobaczymy czy mam rację.
A teraz z innej beczki...
"Kto obraża uczucia religijne innych osób,
znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do
publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze
ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
Bardzo przepraszam, ale czy w Polsce jedyne uczucia, jakie można obrazić, to te religijne?
Dlaczego tylko wierzący mają być uprzywilejowani, a niewierzący pozbawieni ochrony prawnej ich uczuć?
Nie wolno mi mówić, że Bóg nie istnieje, bo to obraża uczucia religijne!
Nie wolno mi mówić, że wiara zatrzymuje postęp, bo to obraża uczucia religijne!
Nie mogę napisać, że świat jest piękny, bo jest piękny? Muszę dopisać, że nie samym światem
się zachwycam, lecz Bogiem, a świat jest piękny z boskiego powodu i święty
jego świętością, bo obrażam uczucia religijne!
Mógłbym do rana wymieniać czego mi nie wolno, bo to obraża czyjeś uczucia religijne!
A mnie obraża
dyskomfort powstający w trakcie religijnej indoktrynacji, bo to obraża moją inteligencję.
Obraża mnie celowo fałszywa
demagogia nadużywająca nie sprawdzonych, a niemal zawsze fałszywych argumentów, najczęściej emocjonalnych i zawsze ad personam...
Obraża mnie także święta sprawiedliwość religijnych znaków w miejscach
publicznych.
Obrażają mnie wszyscy wyznawcy i kapłani dopuszczający
się nienawiści rasowej, etnicznej lub religijnej, morderstw, kradzieży, wyłudzania,
gwałtów, pedofilii i innych przestępstw, lub podżegania do nich.
Moje poczucie radości i przyjemności z nieskrępowanego używania rozumu jest obrazą uczuć religijnych, ale konieczność wysłuchiwania jakiejś bandy nawiedzonych tłuków ma być rajem na moje niereligijne uczucia; że to niby duchowość musi być zawsze lepsza od rozumu? Jaka to duchowość i czyja?
Starego mohera, który twierdzi, że Jezus był Polakiem i katolikiem? W imię czego mam się takiej duchowości poddać ?
To mnie śmiertelnie obraża!
Interesuje to nasz wymiar sprawiedliwości?
Czy ja wchodzę do kościoła w trakcie mszy i klnę na wszystkich? Zabraniam się modlić, albo pluję na ich świętości?
Nie życzę więc sobie włażenia z buciorami w moje niereligijne życie.
Dosłowne rozumienie terminu obrazy uczuć
religijnych prowadzi do absurdu, gdyż żadne uczucia, także religijne,
nie mają poczucia własnej wartości ani honoru.
Wynika z tego prosty wniosek...
Nie można
ich obrazić.
Nie muszę zatem czuć zadowolenia i spokoju z powodu czuwania nade mną jakiegoś Anioła Stróża, bo to nikogo nie powinno obrażać. Nie mam najmniejszej ochoty poczuć wzniosłości z powodu obcowania z bóstwem, nie czuję świętości żadnych miejsc i obrzędów, nie mam zamiaru uczestniczyć w obrządkach religijnych, nie czuję ich wyjątkowości ani ważności. Nie chcę mieć nadziei na życie po śmierci i nie boję się piekła!
Jakąż kompletną głupotą jest to, że można obrazić jakiś przedmiot, choćby biblię...
A jeśli już to Stary, czy Nowy Testament, bo to zupełnie inne bajki.
Kto może zweryfikować o co obraża się książka?
Miliony nadinterpretacji mającej na celu zawładnięcie światem i przekabacające go na swoją modłę.
Wieczne pieprzenie o wyimaginowanym spisku Żydów, masonów, cyklistów i innowierców, obrzydza mi religię tak bardzo, jak to jest tylko możliwe.
I obraża moje niereligijne uczucia oczywiście.
A teraz, panie Ziobro Zbigniewa...
Zajmiesz się skazaniem kogoś za obrażanie moich uczuć, czy raczej skarzesz mnie za obrażanie głupoty innych?
Czekam z niecierpliwością!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz