sobota, 7 stycznia 2017

Diler Gowin

Gowin: "Skoczkowie zrobili coś bardziej niewiarygodnego niż to, co robi opozycja!"
Darek Sobala: Byłem pewien, że jakiś pismen wykorzysta zwycięstwo naszych skoczków. Nie wiedziałem tylko jak? Na odpowiedź nie musiałem długo czekać...
Z łaski Jarosława, minister czegoś tam i założyciel czegoś tam jeszcze, uzyskawszy stopień doktora rozprawą zatytułowaną: Kościół w czasach wolności 1989–1999 (sic!), najnudniejszy człowiek w Polsce, trysnął energią!
To taka bardziej bateryjna energia, pozwalająca co najwyżej zasilić na dziesięć minut wibrator mocno napalonej osiemnastolatki, ale nie chodzi przecież o ilość posunięć, ale o ich jakość. A ta jest najwyższa!
Banda głupców, obsrywająca się na widok Macierewicza i klękająca przed cesarzem, musi wszak dostać codzienną porcję pisowskiej amfy, bo głód ich zaj*e. Dilerzy o tym doskonale wiedzą i nie pozwolą na przerwy w dostawach.
Dziś padło na Gowina.
- Tu cesarz! Podobno jakiś Stoch coś wygrał... Ch*j wie kto to jest, ale jak już wygrał. to mamy okazję przejechać się po Petru i PO. Wymyśl coś, bo inaczej nie pozwolę ci jutro pocałować swojej cesarskiej dłoni i wygonię do zakopywania trupów na Powązkach. 
No i Jarek był odebrał telefon i trysnął... niczym zarodowy żubr z białowieszczańskiej puszczy. Ten, którego jeszcze nie udało się odstrzelić za 12.200, ku rozpaczy ministra od opieki nad żubrami.
Jak w tym dowcipie:

Słoń pyta wielbłąda:
- Dlaczego masz cycki na plecach?
- Dlatego, żeby jakiś jeden z ch*jem na głowie miał problem!

Niekończące się problemy z dostawami pisowskiej amfy ogarniają coraz szersze terytoria krainy nonsensu.
Doczytałem się, że Krycha wydała pięćdziesiąt dwa tysie na taksówki, a Maniek Błaszczak wynajął sobie kserokopiarkę, na którą wydał osiem tysi z połowiną.
Najdroższa kserokopiarka jaką znalazłem kosztuje 5070,70 zł. Znaczy to tyle, że Maniek jest albo skończonym idiotą, albo jego szwagier robi dile z Canonem.
To szwy na miarę innego dowcipu, który właśnie mi się przypomniał...

Przychodzi dinozaur do okulisty i zrzędzi...
- Panie doktorze, ważka wpadła mi do oka.
Doktor zbadał pacjenta i mówi:
- To nie ważka, to helikopter.

Jazdę obok dyszla najpełniej uosabia Krycha, ale to zwierzę z gatunku psów szczekających całe noce, które wiedzą, że odeśpią to sobie w dzień. 


Znów jakoś odbiegłem od tematu...
Gowin nie jest idiotą. Jest zastraszonym kundelkiem, łapiącym co kilka sekund swój przedostatni oddech.
W strachu przed tym ostatnim.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz