wtorek, 31 stycznia 2017

Einmal ist Keinmal

W Hollywood jest tak... Jeśli zarobią szmal na jakimś kasowym hicie, to kręcą za część tych pieniędzy kilka filmów, które z założenia przynoszą klapę.
Bardzo mi się podoba ta filozofia.
Jeśli jakiś szczęściarz wygrywa w totka dwadzieścia polskich baniek, to musiałby być skończonym idiotą, aby następnego dnia wysłać kupon za całą wygraną sumę pieniędzy. Mądry kupi sobie raczej dom, merola i zapas mydła na osiemdziesiąt lat.
Mądrzejszy wybierze niewielką willę w Toskanii i fiacika 595 Abarth. Tak samo dobrze można się w nim bowiem zabić, ale z o ile większą przyjemnością!


A jeszcze na włoskich serpentynach!
Toż to uczta dla organizmu prowadzącego!
Jeszcze większa dla żony...
A jeżeli, niechcący, żyje również nasza teściowa, to pewnikiem wzbogaci także konto Rydzyka.
Śmierć właściciela opasłego konta jest bowiem wyzwoleniem innych!
Przynajmniej na jakiś czas...

Nie dysponuję takim kontem, teściowa zmarła... (Cześć jej pamięci! To była dobra kobieta!), ale mam ponoć lekkie pióro...
Tak piszecie...
No to dziś pozwolę sobie z niego skorzystać...
Tytułowe "Einmal ist Keinmal" - czyli: "Tyle co nic"...
Wielka powieść Milana Kundery o "Nieznośnej lekkości bytu"...

Część ludzi stawia mi zarzuty o niepodporządkowywanie się, przeze mnie, standardom grup, w której publikuję swoje posty.
To prawda!
Ależ do diabła!
Jak długo można zachwycać się Lechem Wałęsą i profesorem Rzeplińskim!? Ile razy muszę powtórzyć, że jestem przeciwko pierdolcom z pisu reklamując pyski Macierewicza i Kaczyńskiego? Ile razy muszę brać udział w sondach przeciw nim, aby to potwierdzić? Opublikowałem do dziś 582 posty, z których ogromna część to potwierdza. Nie chcę pisać kolejnych pięciuset o tym samym!
To nudne!
Nie zniżajcie się do poziomu kretynów paplając wyłącznie o polityce!
Żeby to jeszcze była polityka!
To raczej spotkanie w kubie "AA".
- Tak, i ja mam ten problem. Ostatnio piłem wczoraj o 17, 14.
Litości!
Mam wielką nadzieję, że czytające mnie teraz osoby potrafią, choć na chwilę, przestać się rajcować najnowszym zdjęciem kolejnego idioty z prawicy i potwierdzą moje tęsknoty o owej nieznośnej lekkości bytu, która powoli zamyka nam dostęp do tej... znośnej.
Nasze wieczne biadolenie ma małe szanse sensowną odpowiedź. Nie zamęczajmy się! Nikt rozsądny nie potwierdził żadnego "live after live"! Mamy codzienne zakupy, comiesięczne opłaty i marzenia, że kiedyś kupimy dom w Toskanii i ześwirowanego fiacika.
Zostaje nasze M3...

Zapewne odebrałem sobie
dzisiejszym postem pewną część czytelników...
Pochlapcie teraz twarze zimną wodą i przeczytajcie to jeszcze raz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz