sobota, 22 marca 2014

Pewna mądra pani w radio opowiadała o okropnych skutkach spożywania soli. Ciekawe jak wyliczyła, że ten chlorek (brrr, już brzmi jak obsikany basen) sodu (no, tu to chyba tylko zgaga), odpowiada za 50% zawałów. Dlaczego nie 52% się pytam? Albo 49? Byłoby to jeszcze nie takie złe, bo mamy 50% szans umrzeć na co innego. Ale nie! 82 % udarów, rak... Co tylko chcecie. Właściwie tylko za wisconsiński półpasiec odpowiadają banany. Możemy zjadać 5 gramów soli dziennie i szlus.
- "Przecież... jeśli dajemy na śniadanie naszemu czteroletniemu synkowi - mówiła - 3 ugotowane parówki, to dostarczamy wraz z nimi 3 gramy soli, a gdzie chleb z masłem? To wszystko aż się od niej lepi, a dzienna norma dla naszego brzdąca to 2,5 grama dziennie. Pomijam inne posiłki."
Jeśli już zjadam parówki to zazwyczaj dwie mi wystarczają, ale pani chyba zbyt długo mieszkała w USA.
Kolejna wypowiedź, tym razem mężczyzna...
- Jeśli przestaniemy cokolwiek solić, to z czasem, odkryjemy całkiem nowe smaki!
Kiedyś spróbowałem... Jakiś czas próbowałem próbować.
Brokuł gotowany na parze ma smak gumoleum, kalafior - gumoleum przed umyciem, ziemniaki zbyt mocno swoim smakiem zatrącały zapełnionym śmietnikiem w upalny wieczór, a mięso... lepiej nie skomentuję. Nowe smaki odkryte, wracam do starych.
Nie zawsze mięliśmy dostęp to tego piekielnego pomiotu, jakim jest sól. Kiedy jednak wreszcie dokopaliśmy się do niej, stała się droga niczym złoto. Ciekawe dlaczego? Czyżby ludzie odkryli doskonały sposób na popełnienie samobójstwa?
Może śmierć w towarzystwie mendla szczurów, w zawiązanym worku wrzuconym do rzeki jest bardziej spektakularna, ale trwa kilka minut. Obżeranie się posolonym befsztykiem z grilla może trwać dekadami.
Posolę jutrzejszy rosół, dodam słonej kostki rosołowej i vegety, osolę wodę na makaron, doleję maggi. A jeżeli nie napiszę już później niczego na swoim blogu, to potwierdzę usłyszaną teorię. A może są od niej jakieś wyjątki?
Oby...  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz