piątek, 28 marca 2014

Uzależnić można się od wszystkiego. Jedna połowa świata nie przeżyje dnia bez porannej kawusi, druga bez piwa, trzecia połowa musi walnąć Red Bulla, lub jego erzace, a czwarta woli godzinę dłużej pospać. Mnie osobiście żadna z czterech połówek porannego doładowania nie kręci i jeżeli by, któregoś dnia, z całego świata, zniknęły wszystkie zapasy kawy i napojów "energetycznych", nigdy bym tego nie zauważył. Nie cierpię zapachu odbijających się landrynków, nie wiem cóż takiego cudownego wyczuwają kawożłopy w ich błotnistym wywarze, otwarte rano piwo zwyczajnie cuchnie. Chyba jednak najprzyjemniejsze jest spanie.
Są także, i jest to zastraszająca liczba, ludzie opętani posiadaniem w domu zwierzątek. I ci są najgroźniejsi. Ich uzależnienie objawia się bowiem cały dzień łącząc się gładko z innymi.
- "Muszę szybko wypić kawę, bo trzeba wyjść z psem!"
- "Muszę iść z psem, bo nie mam Red Bulla!"
- "To idę z psem..." Na piwo.
Zauważcie!
Każdy właściciel psa czy kota ma tego jedynego najlepszego, najmądrzejszego, najładniejszego. Tylko patrzeć jak w księgarni pojawi się tomik wierszy jakiegoś Azora, a Mruczuś wynajdzie trzystu rdzeniowy procesor. Oczywiście, że ironizuję, ale ilekroć zaparkuję pod sławetną już Biedronką, zawsze, ale to zawsze , ujada przy drzwiach jakiś oszalały jamnik albo pudel. Właściciel tego, najmądrzejszego na świecie stworzenia zawsze, ale to zawsze, robi zakupy najdłużej ze wszystkich.To symptomatyczne. Kilka razy dziennie dochodzi mnie opentańcze, kilkunastominutowe, szczekanie (właśnie teraz), z pewnością najmądrzejszego zwierzęcia w środkowej europie. Pięć genialnych kotów, w przerwach na lizanie jąder, wyje marcowe arie z dachów Citroenów i Audi. Tylko mój głupi jak but żółw, poszedł grzecznie spać.  
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz