niedziela, 16 marca 2014

Poniedziałek.
Czterdzieści lat kończę akurat,
Był torcik ze świeczkami, klops i denaturat,
Gdy chciałem zdmuchnąć świeczki, zrobił się fetorek
I musieli mnie gasić. Byczo było

Wtorek.
Nieszczególna pogoda, niż, wiatry i mżawka...
W kiosku ruchu na rogu tylko Przemysławka,
Da się pić, pod warunkiem, że się soku doda.
Żeby gdzieś tak Old Spice'a... Szkoda marzyć.

Środa.
Byłem dzisiaj na meczu, grała pierwsza liga,
Zabrałem na rozgrzewkę pół litra Boryga
I Baranią kiełbasę (Sprzedają bez kartek)
Sąsiedzi narzekali, że coś śmierdzi...

Czwartek.
Przyszła dziś do mnie Frania, niezła z niej armata...
Piło się Auto-Vidol, Ludwika i Skrzata...
Ale w łóżku niestety urwał mi się wątek...
Oj, żebym nie był w ciąży! Tfu! Odpukać...

Piątek.
Kac. I to taki skurwiel jak stąd do Lublina...
Na szczęście w domu była jeszcze terpentyna...
Sam wypiłem, a resztką nakarmiłem kota.
Bydlak wybił mi dziurę w suficie.

Sobota.
Nowalijka. Dziś pierwszy raz był rozpuszczalnik!
Przy trzeciej secie Heniuś zamienił się w palnik,
Aż sąsiedzi pytali co tak u nas strzela?
Siedzę i łatam fotel. Ot, psi los...

Niedziela.
Agonia była lekka, króciutkie rzężonko,
Teraz śpię już spokojnie, Nade mną lśni słonko
A grób mój zdobi napis: "Skarb kryje ta ziemia,
Przechodniu, pod tym głazem leży Polska Chemia"!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz