Zanim posądzicie mnie, kobitki, o seksizm, dotrzyjcie do końca wpisu...
Ponoć skończyła się konferencja wyemancypowanych kobiet z Polski nazwaną Kongresem Kobiet, na którym Matki Polki uważają się za obywatelki drugiej kategorii. Mniej zarabiają, gwałcą je w każdych krzakach i nie pozwalają mieć dzieci z in vitro. Nie mogą rządzić własnym życiem, a zidiociali faceci, nie mając niczego lepszego do roboty - torturują "słabą płeć" na potęgę.
A przecież każda z kobiet, no może oprócz tych wyjałowionych z kobiecości przydupasek Kaczora, chce być kobietą wyzwoloną narzekając, że prawa do głosowania nabyły dopiero sto lat temu.
Że mniej zarabiają, a każdy pracodawca pierwsze o co pyta to to, kiedy chciałaby zajść w ciążę i dlaczego tak szybko, a później ich nie przyjmuje. Ten kobiecy żywot to droga przez pola kaktusów. Obładowane siatami, wlekące jęzorem po chodniku, przemierzają miasta i wsie między Biedronką, a jedenastym piętrem, bez windy, drżąc by nie przesolić zupy, bo mąż-sadysta sterczy nawalony za drzwiami z jednym bejsbolem w ręku jednym, a drugim w nogawce. Dzieci się drą, mąż cuchnie, wyłączyli światło, a słupy w marketach pozastawiały każde przejście. To niewątpliwy cud, że oszalała ludzkość jeszcze nie wymarła. Seks to już nie seks, w zasadzie tylko gwałt. I jeszcze ci imigranci, którzy przyjechali tu jedynie po to, aby oglądać kobiece wdzięki, bo mają serdecznie dosyć czarnej wersji Ku Klux Klanu, czemu ja się akurat nie dziwię...
Katastrofa wisi na włosku. Tylko patrzeć jak większa połowa świata zacznie się przytulać jedynie do siebie w drodze do Czech z zapłodnionym jajkiem w termosie, albo się wyskrobać po gwałcie. Jest źle. Kongres Kobiet uświadomił to wszystkim kobietom. Słyszałem dziś w radio! Naturalna słabość do narzekania na wszystko kończy się zwykle dopiero na Powązkach.
Nie mam złudzeń. Mój powyższy opis znajduje gdzieś ziarnka prawdy, ale... Do diabła!
Czy dla śmigłej szabelki Wołodyjowskiego Jasio Skrzetuski dwukrotnie obleciał Ukrainę? Dla kogo otruł się Romeo? Komu dedykowali swoje strofy najwięksi poeci tego świata? Januszowi z Kołomyi? Jakaż to zdołowana madamme zaparkowała dziś Porche Cayenne obok mojego auta? Zdeterminowana lesbijka w kusej mini ze śladami niedawnych ukąszeń sześć centymetrów od tyłka, którymi odstrasza potencjalne biseksualistki? I jeszcze ta bzdura o stuleciu prawa do głosowania! Po cholerę, jadący na wolną elekcję szlachciura, miałby pakować do kolaski swoją połowicę i zapieprzać z Podola do Warszawy? Jeśli nie był masochistą, to wolał wywieźć swoje szczęście w nieprzebyte lasy białowieszczańskiej puszczy, by choć przez kilka tygodni nie słuchać o niepołożonej desce w latrynie.
Kobiety...
Rządzicie nami od prapoczątków i jeszcze Wam mało? Każda z Was zna sposób by wprowadzić męża w stan intelektualnej agonii i wytłumaczyć, na swój specyficzny sposób, dlaczego nie jesteśmy godni...
Tysiące lat "dyskryminacji" wyrobiły w Was miliony sposobów znęcania się nad nami. I jeżeli ktoś może o owej dyskryminacji mówić... to raczej nie Wy.
Dajcie spokój!
Która z Was kupiła z czystej miłości mężowi za swoje pieniądze Porche?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz