środa, 23 września 2015

Prawdziwa historia

Tak se usiadłem przed monitorem i gapię się w pusty ekran myśląc jakim by tu wpisem uprzyjemnić sobie dzisiejszy wieczór. Polityka odpada, bo mnie brzydzi, o Lewandowskim jakoś tyż nie, bo na piłce się nie znam i dziwi mnie dlaczego któregoś roku nie wybiorą mistrza i dadzą sobie siana raz na zawsze. Po powrocie z trzeciej krucjaty zacząłem grać w tenisa, ale i on mnie już nudzi. Miałem nawet ksywę McEnroe, bo namiętnie rozwalałem rakiety o kort i obaj jesteśmy leworęczni. Nie znam się na lotnictwie myśliwskim, bo chociaż zabrali mnie do takich właśnie wojsk, byłem tam największym leserem od czasu Zagłoby, ale to długa i nudna historia, o której już chyba kiedyś napisałem. Nigdy nie uratowałem niczyjego życia w przeręblu i nie zdobyłem Pika Komunizma zimą. Latem zresztą też. Nie będę dziś pisał o gotowaniu, bo Sławek mnie za to nie lubi i mamrocze, że marudzę. Swoje opowieści o erotycznych podbojach zostawiam dla wnuków, niech się skubańce uczą od mistrza, a zabytki Florencji ciągle stoją na swoim miejscu i każdy może je sobie zobaczyć jak tam pojedzie. Z dziesięć lat nie dostałem mandatu chociaż jeżdżę o wiele za szybko...
O! Przepraszam...
Kiedyś zatkał mi się kibel i niczym nie było sposobu go odetkać. Była oczywiście sobota wieczór. Każda domowa awaria zdarza się u mnie w sobotnie wieczory. Taka tradycja. Wysypałem cały zapas dostępnych w domu specyfików w ową gównianą gardziel i poleciałem z bambosza po kolejne. Ponieważ było późno i żadna ze znanych mi osób, przy zdrowych zmysłach, nie zwraca o tej porze uwagi na czerwone światło dla przechodniów na pustym jak Księżyc skrzyżowaniu, przeszedłem i ja, do pobliskiego sklepu. Jakież było moje zdumienie, kiedy po wyjściu drogę zastawiała mi policja.
- Przeszedł pan na czerwonym! - zaatakowali.
- Ależ oczywiście! A to nie wolno?
- Nie!
- Grozi mi areszt tymczasowy za możliwość mataczenia? - Przez chwilę poczułem się dowartościowany...
- Dostanie pan mandat w wysokości pięćdziesięciu złotych.
- Tylko tyle? W Syrii ścinają za mniejsze przestępstwa! A gdyby tu szedł Lewandowski, albo John McEnroe, to też dostałby mandat?
- Tylko Lewandowski, bo nie znamy amerykańskiego.
Wzruszyła mnie szczerość.
A włoski?
- Nie...
 -A ja właśnie szukałem w sklepie Apapu, bo kolegę, który do mnie przyjechał, zabolała głowa. Znany  włoski pieśniarz flamenco, Michał Anioł Buonarotti. Rzeźbi jak cholera na klawesynie i dudach... Za przeproszeniem... Kiedyś, w Turcji, uratowałem mu życie jak wpadł do przerębla gdzieś między Knossos a Elbą. Jak mu rozerwie czachę przez zapchany kibel, to będzie pana wina, bo to starszy już gość i ciężko utrzymać w pęcherzu czwartą flaszkę Tokaja.
- To świetny z pana pływak! - policjant zlekceważył moje groźby.
- Uczyli mnie w wojsku.
- Gdzie pan służył?
- Znany Batalion "Żabie Skoczki" z Okinawy pod Częstochową.
- Znam, znam...
- Panie Lieutenant'cie... Odpuść Pan te pięć dych. Pouczenie nie wystarczy?
- Nie mogę. Są kamery i dyspozytor pana widział.
- To kicha.
- Ano kicha.
Kibla nie przepchałem, bo wpadł tam plastikowy zapaszek razem z wieszczkiem. Trzeba było kręcić.
Takie to erotyczne bajki będę opowiadał wnukom na dobranoc.
Dobranoc


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz