Będzie to opowieść z cyklu: pislandzkie neverending story... aaa aaa aaa... W roli Limahla wystąpi zaś Mariusz Płaszczak, ksywa Dzióóbek.
Zilustruję odpowiednią fotką...
Mariuszek być człowiek mądry. Umieć mówić, a może nawet i pisać...
Mariuszek być zapewne legendą Solidarności i ofiarą strzelaniny w kopalni "Wujek". Słyszałem, że Dzióóbek być ponoć nawet dwa razy ranny. Raz w dupę, raz pod Kutnem. Pierwszy raz dostał ze śrutówki od myśliwego; pod Kutnem także trafił na geja. Płaszczak jest chyba nawet jakimś ministrem, ale nie wiem jakim i ani mi w głowie to sprawdzać, ale jego dzióbek bywa dość często eksploatowany w mediach i z tego to wnoszę. Miałem dziś nieprzyjemność usłyszeć głos owego misia Colargola, któremu wyraźnie kaczy gwizdek utknął w gardziołku i jakoś jednotonowo gwiżdże na każdy temat. Cóż, takie zajęcie, ale do opery to nie wezmą go nawet na szatniarza.
Nie zna numerków i wszystko kiełbasi się w owej dzióbkowej główce na potęgę. Dziś zagwizdał coś na temat ilości odszczepieńców, mających czelność nie zgadzać się z jednoosobowym rodem kaczych kuprów, i demonstrować swój brak apetytu na kacze odchody.
Okazało się otóż, że w demonstracjach uczestniczyły jedynie flagi szkalujące Mariusza i mistrza Yodę, deprawujące widokiem poskręcanych pejsów, seksownie wypływających spod futrzanych czap (mamy w końcu grudzień i na kapelusze za zimno...), odzianych w wyświechtane chałaty i przewiązane, dla ciepłoty, tałesem, a nie, jak nakazuje dzisiejsza moda, czterema kapturami i frotową skarpetą ze znakami falangi, pod którymi kryje się wydziargana fizjonomia inteligenta zza bramki Legii Warszawa.
Ufff.... Długie to zdanie. I rozwinięte jakoś za mocno; nawet dla mojego ptasiego móżdżka..., że aż straciłem wątek.
O czym to ja chciałem? No właśnie, maestro Dzióóbek...
Jest kolejnym klejnotem w niewidzialnej koronie niekoronowanego dotychczas Napoleona z błoną po nieudanym party, ojca własnych dziadów, protoplasty Lechitów, Czechów, Rusów i Mongołów, z domu Klakstein.
I jak tu nie być antysemitą?
Tak na dobranoc...
Przepraszając wszystkich Żydów...
Żydzi ortodoksyjni nie wykonują w szabat czynności, które halacha określa jako pracę. Miejmy zatem nadzieję, że od wieczornego piątku, do poniedziałku rana, imć Płaszczak wpadnie swoim dzióbkiem w beczkę bajgli i przestanie pierdzielić swoje androny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz