wtorek, 20 grudnia 2016

Tak bardziej świątecznie...

Nie chcę dziś pisać o polityce. W ogóle nie chcę o niej pisać, nie znoszę jej i budzi we mnie jedynie obrzydzenie. Współczuję tym, których ona kręci i nie potrafią się od niej uwolnić.
Niestety, ostatnio piszę tylko o niej...
Moje posty zawalają teksty o Kaczorze, Pawłowiczównie i pokrewnych im szkodnikach, a ich gęby zawalają wszystkie dostępne mi media.
A ja wolałbym pisać o poezji; o fruwającym motylku i biedronce na krzaczku, ulotności życia lub zmieniających się kolorach liści. Chciałbym odbyć rzeczową dyskusję o tym, dlaczego pierwsze spotkanie Romea z Julią Szekspir napisał w formie sonetu, a nie dialogu.
Szalenie ciekawi mnie także, jak zrobić najlepszą w świecie galaretkę z zimnych nóżek?
Właśnie rozmroziliśmy chyba pięć kilo golonek, świńskich rapetek, wołowiny... Pożyczyłem nawet ogromny gar żeby to wszystko ugotować. Żonusia moja, najukochańsza na świecie oczywiście, stępiła na nich nawet swoją ostatnią maszynkę do golenia (nie wiem czego, bo nie zlokalizowałem u niej brody... A fuj!), a ja, jutro, będę szalał w kuchni, bawiąc się w kucharza, którym zresztą naprawdę się trochę czuję.
Dawno temu, kiedy malowałem jeszcze obrazy, a więc mogłem wyszumieć się z nostalgii poprzez magię kolorów połączonych z odrobiną intelektualnych uniesień, życie było piękniejsze. Łaziłem po muzeach, czytałem przygody Pana Samochodzika i kręciły mnie dziewczyny w ostrych miniówach. Dziś, kiedy widzę stu kilową osiemnachę, pędzoną na frytkach i coli, w makabrycznie obcisłych i podziurawionych dżinsach, cieszę się, że moda na eksponowanie, przez owe dziury w spodniach, wylewającego się przez nie tłuszczu, nie przyszła za czasów mojej młodości, bo prawdopodobnie zostałbym kochającym inaczej. 
Niestety, wdałem się także w pisanie bloga, uzależniając się od bieżących wydarzeń.
I brnę w to gówno coraz głębiej.
W te wydarzenia oczywiście...
Starając się jednak dojrzeć w nich coś zabawnego, rzadko kiedy nie wykpiwam debili rządzących naszym krajem, ale...
Czy można inaczej?
Ja nie umiem.
Pozytywem jest to, że nie czuję się osamotniony w swoich osądach; jest więc w Polsce ogromna grupa ludzi myślących podobnie do mnie i jest to, w moim odczuciu, bardzo chwalebne.
Niedługo minie trzy lata ja zacząłem pisać tego bloga...
Czterysta tysięcy wyświetleń, za które serdecznie dziękuję, robi na mnie wielkie wrażenie, ale nie gniewajcie się na mnie, że do końca tego roku nie będę już pisał o polityce. Będzie świątecznie, karpiowo, grzybowo, pierogowo, prezentowo i choinkowo.
Kolęd śpiewać Wam nie będę, na pasterce także się nie spotkamy, ale mam nadzieję, że przeżyjemy kilka cichych nocy; wśród śniegowej scenerii, prezentów, świątecznego nastroju i odrobiny powagi.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz