czwartek, 16 marca 2017

Czy leci z nimi pilot?

Będzie lotnisko! Będzie nowe lotnisko!
Zapowiedział je geniusz polskiej bankowości: Mateusz Pierwszy Krzywousty, piastujący chwilowo urząd jakiegoś hiper ministra w rządzie kaczki.
Ma ono kosztować coś ok. trzydziestu miliardów złotych, których nie ma w budżecie, ale dla tego hiper... to pikuś.
Zadaniem owego lotniska będzie rozpieprzyć Okęcie, łódzki Lublinek, to w Modlinie, Arłamowie, Bednarach, Białousach, Białymstoku, Bielsku-Białym, Bydgoszczy, Elblągu, Gdańsku, Inowrocławiu, Katowicach, Kętrzynie, Koninie, Krośnie, Lublinie, Mielcu, Nowym Sączu, Olsztynie, Opolu, Ostrowie Wielkopolskim, Płocku, Radomiu, Szczecinie, Świdniku, Włocławku i Zielonej Górze.
Pewnie o którymś zapomniałem, przepraszam.
Dam sobie obciąć wszystkie palce, że będzie ono pod wezwaniem Lecha Kaczyńskiego i przed każdym lotem będzie czytany apel smoleński. Aby wsiąść na pokład latającej stamtąd gabloty należeć się będzie: pierdyknąć całuska w tłuściutką stopkę przenośnego pomnika Miśka, wykręcić siedem piruetów na cześć Maciera, zaśpiewać kołysankę Sobeckiej, miziając ją czule za uszkiem, oddać w dozgonną dzierżawę swoje mieszkanie, bądź domek, ojcu Tadeuszowi i ściąć przynajmniej jedną brzozę.
Bonusem będzie obowiązkowe uczestnictwo w miesięcznicy.
Już w samolocie zaś...
Zakup kilograma parówek i odwiedzenie kabiny pilota celem dodania własnych wytycznych przy lądowaniu.
Zauważyłem, że nawet największe wymyślone przeze mnie nonsensy, rząd po chwili realizuje z rozmachem, a więc proponuję w najbliższej przyszłości: 

- Wznieść statuę Pietrzakowi w Chicago.
- Wybudować piramidę dla Zelnika na pustyni Błędowskiej.
- Okrążyć i spacyfikować armią Macierewicza Rosję.
- Wprowadzić do sklepów z alkoholami Ziobrówkę. To taki adwocat na kaczych jajach.
- Wsadzić odbezpieczony granat w dupę Szyszki.
- I kupić. Wreszcie kupić! sznurowadła na cysorza!

Swoją drogą...
Ciekawi mnie bardzo, dlaczego żaden z pisowskich tuzów nie odwiedził miejsca smoleńskiego  mordu?
Wczoraj, wracając do domu, zatrzymałem się na okolicznym ryneczku. Przed halą siedział sobie tamtejszy menel z flaszką w dłoniach i śpiewał światowy przebój dr. Albana pt. It's My Life


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz