środa, 8 marca 2017

Ruch 8 Marca, wpis wyłącznie dla kobiet

Mam spory kłopot z dzisiejszym wpisem. Nie wiem... mam być napuszony czy zgryźliwy? Wszystko jakoś nie tak, bo obie formy wypowiedzi nie bardzo mi pasują do Dnia Kobiet.
Jedynym rozwiązaniem jest to połączyć w jakąś rozsądną całość...

No to spróbujmy najpierw pownerwiać.
Obiecuję jednak, że z każdym kolejnym zdaniem będę trochę słodszy.
Miałem przypadki niezrozumienia moich słów, więc zacznę od wyjaśnienia.
Kilka poniższych zdań kieruję do kobiet angażujących się w popieranie pisu.

Jeżeli odpowiada wam rola tępej sprzątaczki, garkotłuka i termosu na spermę... Jeżeli uważacie, że wasz mąż, po przyjściu do domu, ma prawo obić wam twarz, zgwałcić córkę i włączyć TV Trwam, aby się pomodlić, to nie jesteście kobietami. Mój szacunek do was oscyluje w okolicach bezwzględnego zera.  Jeżeli jeszcze, na dodatek, zmykacie zaraz cichcem do kościoła, aby pomodlić się za męża sadystę, aby was czasem nie obijał, to poglądy Kurwina-Mikke są jak najbardziej zasadne. Jesteście bowiem, odnalezionym przez Kaczora, brakującym ogniwem...

Mam jednak podstawy sądzić, ze dotyczy to tylko niewielkiej grupy ociężałych umysłowo niewiast w wieku prokreacyjnym i sporej grupy zramolałych babsztyli opętanych radiem Marysia...
Nie do nich kieruję ten wpis; do tych zakutych łbów i tak nic nie dotrze.
Musiałem sobie pofolgować, wybaczcie.

Ósmy Marca jest dniem, w którym mężczyźni, tak... na miarę swojego męskiego intelektu, w bardziej, lub mniej szczery sposób, usiłują okazać Wam własną miłość i szacunek. Nie lekceważcie tego - naprawdę robią to z potrzeby serca.
Wszak trzy kwiatki to osiem piw!
Wystarczy?
Odrobina szacunku!
Oczywiście ironizuję, ale nie mam zamiaru wypierać się, że kocham swoją żonę - małpę jedną, bo inaczej dałbym jej liścia i przeprowadziłbym się do Słupska. Nawet nie wyobrażacie sobie jaki byłem zły, kiedy dziś kupiłem trzy kwiatki, a baba zarzekała się, że będą stały dwa tygodnie, a te, po czterech godzinach, dostały zawału z udarem i zdechły. Wcale nie jesteśmy tacy źli do cholery! Nawet wówczas, kiedy szukamy Was całe noce po wszystkich knajpach! Żeby była jasność dopowiem, że ja tego nie robię. Ja szukam żony w ciemnym kinie!
Wasza siła polega na tym, że jesteście lekko popieprzone.
Czarny protest, w Waszym wykonaniu, powinien stać się codzienną normą. To oczywiście przenośnia, ale żaden facet nie potrafi tak wspaniale odginać rzeczywistości jak Wy, a tą dzisiejszą można jedynie wyprostować pokrętną kobiecą logiką. To żaden prztyk.
Wierzę w Was!
Wynieście więc na parasolkach tą pisowską swołocz, a my ją zakopiemy, uklepiemy ziemię i  wrócimy do normalności.
Wierzcie mi...
Kaczor trzęsie przed Wami portkami!
Jest trzecią płcią.
Marnym, zakompleksionym czymś, wierzącym, że żoliborska nora uchroni jego fobie przed milionami, jak to powiedział pewien krasnal w "Kingsajzie", mientkimi kobiałkami.
A później wróci wszystko do normy...
My wyskoczymy do kina, a Wy nas za to zbesztacie.
Ale już bez świadomości, że w najbliższej przyszłości jakiś debil znów zacznie coś wyginać, abyście Wy musiały wszystko prostować.
Wiem, że mój dzisiejszy wpis zabrzmiał trochę tchórzowsko, ale to tylko pozory. Mientkie kobiałki są bowiem naszą dumą i przyszłością. Czy to się komuś podoba, czy nie.
Kocham Was Wszystkie i obiecuję na przyszłość lepiej dobierać kwiatki.
Dużo zdrówka!
I najlepiej byłoby, gdyby gitara stała jednak blisko drzwi...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz